Szkice Historyczne PTF 2024 t. 5

SZKICE HISTORYCZNE

pod red. Mariusza Migały, Beaty Skolik i Sławomira Jandzisia

®Copyright 2019 by Sekcja Historyczna Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii

ROK 2024

Tom V

Rozwój metod leczenia gruźlicy na świecie i w Polsce

W 180. rocznicę urodzin Roberta Kocha (1843-1910) oraz 100. rocznicę śmierci Alfreda Sokołowskiego (1849-1924)

 

01 grudnia 2024

Rola i działalność Wojewódzkiego Społecznego Komitetu Walki z Gruźlicą w Opolu w pierwszych latach funkcjonowania (cz.3)

(11/2024)

Wszystkie działania Opolskiego Towarzystwa Walki z Gruźlicą oraz związane z tym podstawowe założenia akcji przeciwgruźliczej, miały doprowadzić do sytuacji, w której gruźlica przestałaby być chorobą społeczną i stała się chorobą przeciętnie występującą. Dodatkowo zmniejszenie wysokości strat biologicznych i ekonomicznych powodowanych zachorowaniem na gruźlicę zapewnić miały wprowadzone do realizacji pod koniec lat 50. XX w. ustawa Sejmu i uchwała Rady Ministrów w sprawie planowego zwalczania choroby oraz stały wzrost środków państwowych, niezbędny do realizacji wspomnianego planu. Zgodnie z tą ustawą działalność miała być prowadzona w trzech podstawowych kierunkach: profilaktyka (sczepienia, masowe badania radiofotograficzne, oświata), leczenie (zamknięte i otwarte), rehabilitacja (lecznicza, zawodowa, resocjalizacja).

Praca Towarzystwa i innych instytucji zaowocowała już na początku lat 60., gdy zwiększyła się w województwie opolskim liczba poradni przeciwgruźliczych (z 6 do 28), lekarzy zajmujących się leczeniem gruźlicy (z 12 do 66), liczba łóżek szpitalnych (z 340 do 620) oraz liczba łóżek sanatoryjnych (ze 110 do 345). Spowodowało to, że w zakresie bazy łóżkowej województwo opolskie było prawie samowystarczalne. W 1965 r. w regionie było czynnych 1386 łóżek przeciwgruźliczych (szpitalnych i sanatoryjnych), a wskaźnik wynosił 14 na 10 tys. mieszkańców, podczas, gdy w województwie katowickim było w tym czasie 4228 łóżek, a wskaźnik był na poziomie 13,0 na 10 tys. mieszkańców (w całej Polsce 36 873 łóżka; wskaźnik – 11,7 10 tys. ludności).

W połowie lat 60. XX w. poprawiła się również jakość pracy poradni przeciwgruźliczych, co obrazował wskaźnik nowo wykrytych przypadków gruźlicy wszystkich postaci. W 1965 r. wynosił on dla województwa opolskiego 166,6 na 100 tys. ludności (dla katowickiego – 143,2, dla Polski 170,3) jednak z podejrzanie szybką tendencją malejącą, tak, że w 1970 r. był już na poziomie 87,9 (katowickie – 137,1, Polska 126,6). Podobna sytuacja dotyczyła wskaźnika chorobowości, który w 1965 r. w województwie opolskim wynosił 687,5 na 100 tys. ludności (katowickie 835,0), a w 1970 r. – 197,0 (katowickie – 452,6). I choć wskaźnik ten z roku na rok malał, to jednak należy być ostrożnym z wyciąganiem wniosków, gdyż mogło to wynikać nie tyle z poprawy sytuacji epidemiologicznej, co ze zjawiska zmniejszenia wykrywalności. Przede wszystkim dawało się to zauważyć w grupie młodzieży (15-18) lat, w której pomimo tego, że poddawana była systematycznym badaniom profilaktycznym, nastąpił wzrost zachorowań. Z kolei wskaźnik gruźlicy prątkującej w województwie opolskim w 1966 r. wynosił 144,1 na 100 tys. ludności (katowickie – 191,5), natomiast w 1970 r. w opolskim – 93,2, w katowickim – 145,7. I choć wskaźnik ten był niższy, to jednak było to nadal niepokojące zjawisko, gdyż ciągle utrzymywał się duży przyrost nowych chroników, co świadczyło o niepowodzeniu w leczeniu chorych prątkujących, zwłaszcza w kontekście poprawiających się możliwości skutecznego leczenia przeciwprątkowego.

Przełom nastąpił w połowie lat 60., gdy w wyniku przeprowadzonej przez Wojewódzką Przychodnię Przeciwgruźliczą w Opolu analizy sytuacji epidemiologicznej oraz posiadanych środków materialnych, ujawniono niewspółmierność pomiędzy ilością zainwestowanych i posiadanych środków, a uzyskanymi efektami epidemiologicznymi. Spowodowało to, że przystąpiono do opracowania programu, który miał wytyczać zasadnicze kierunki pracy, koordynując przede wszystkim wysiłki poszczególnych działów służby zdrowia oraz umożliwiając koncentrację posiadanych środków materialnych i kadrowych w wybranych kierunkach, zgodnie ze ówczesnymi zasadami zwalczania gruźlicy.

W ciągu następnych lat program walki z gruźlicą, oparty w myśl wytycznych Instytutu Gruźlicy o kierunki epidemiologiczne przyniósł pozytywne efekty. Przyczyniła się do tego energiczna i celowa działalność poradni przeciwgruźliczych, poparcie wojewódzkiego Wydziału Zdrowia oraz aktywna pomoc Opolskiego Towarzystwa do Walki z Gruźlicą, co przejawiało się głównie w inwestowaniu i wyposażeniu większości placówek przeciwgruźliczych w nowoczesny sprzęt, niezbędny do wczesnej diagnostyki i leczenia gruźlicy w początkowym stadium choroby. Ponadto usprawnieniu uległ system kierowania chorych do leczenia zamkniętego, organizacja pracy pionu walki z gruźlicą, a przede wszystkim nastąpiło większe zaangażowanie administracji państwowej oraz lecznictwa otwartego i służby sanitarno-epidemiologicznej w celu zapewnienia odpowiedniej propagandy i frekwencji badań radiologicznych, które przyjęto za podstawową metodę wykrywania choroby. Dodatkowo terenowe poradnie przeciwgruźlicze zostały zobowiązane do bardziej wnikliwej opieki nad środowiskiem chorego, zwłaszcza dziećmi ze środowisk gruźliczych.

Zaowocowało to tym, że w województwie opolskim w 1970 r. odsetek osób ze zmianami w płucach (nie wymagających leczenia) zarejestrowanych w poradniach przeciwgruźliczych w stosunku do ogółu ludności, wynosił 2,7 (w katowickim – 1,8, Polska – 2,0), natomiast wskaźnik umieralności z powodu gruźlicy wszystkich postaci był najniższy w kraju i wynosił 16,2 (katowickie – 22,3), choć znowu należy być ostrożnym w ocenie tych danych, gdyż w tym samym roku odsetkowy udział wznów w grupach gruźlicy czynnej na Opolszczyźnie był jeden z wyższych w kraju i wynosił 11,1 (katowickie – 9,9, Polska – 8,8). Świadczyć to mogło zarówno o jakości uprzedniej terapii, charakterze zmian morfologicznych, wreszcie o czynnikach osłabiających odporność ustroju.

Bez wątpienia wyniki w zwalczaniu gruźlicy osiągnięte w obu województwach, jak zresztą w całym kraju w pierwszym ćwierćwieczu od zakończenia wojny, należały do największych osiągnięć społecznej służby zdrowia, choć zaznaczyć tu należy wyraźnie, że na początku lat 70. w całym kraju nastąpił znaczny wzrost zachorowalności z powodu gruźlicy w grupie powyżej 50 r.ż. Dla osób w wieku 50 lat i więcej wynosił on w województwie opolskim: w 1960 r. – 23,6; w 1970 r. – 34,5; w wieku 65 lat i więcej: w 1960 r. – 10,8; w 1970 r. – 24,2 (w województwie katowickim 50 lat i więcej: w 1960 r. – 24,0; w 1970 r. – 36,6; 65 lat i więcej: w 1960 r. – 8,6; w 1970 r. – 22,7). Natomiast największy spadek wskaźnika zachorowalności zrejestrowano w młodszych grupach wiekowych. W wieku 0-14 lat wskaźnik wynosił w województwie opolskim: w 1960 r. – 17,1; w 1970 r. – 2,1, a w województwie katowickim: w 1960 r. – 16,1; w 1970 r. – 4,2). Procentowy udział starszych grup ludności w chorobowości na gruźlicę przewlekłą wynosił w 1970 r. na Opolszczyźnie dla osób w wieku 45 lat i więcej 64,6%, a w wieku 65 lat i więcej – 19,4, natomiast dla województwa katowickiego: dla osób w wieku 45 lat i więcej – 66,2%, a w wieku 65 lat i więcej – 17,3. Tak duży odsetek zaawansowanych postaci gruźlicy, występujący – zarówno w obu województwach, jak i w całym kraju – w grupie osób starszych, świadczył niestety o niedostatecznej akcji wykrywania gruźlicy w tej części populacji.

Pomimo tego uznać należy, że pod koniec lat 60. problem gruźlicy w województwie opolskim został opanowany. Jednak doświadczenia kolejnych lat pokazały, jak niebezpieczne jest zmniejszenie intensywności działania i uspokojenie opinii publicznej odnośnie groźby zachorowania na gruźlicę. Dotyczyło to sytuacji, w której poprawiły się wskaźniki dotyczące głównie zgonów, natomiast zapadalność i chorobowość nie malała, a nawet wzrosła liczba przewlekle chorych bez perspektywy szybkiej poprawy sytuacji. Zarówno przewlekły charakter schorzenia oraz fakt, że od zakażenia do zachorowania może upłynąć długi okres, jak również wolne tempo poprawy sytuacji epidemiologicznej sprawiało, że jeszcze przez wiele lat gruźlica, zarówno w województwie opolskim, jak i całym kraju była jednym z wiodących problemów, stojących przed Polskim Towarzystwem Ftyzjopneumonologicznym, Instytutem Gruźlicy oraz wszystkim terenowymi placówkami służby zdrowia, tzn. poradniami przeciwgruźliczymi, jak i całego lecznictwa podstawowego.

Ponadto duża liczba osób z przebytą i klinicznie wyleczoną gruźlicą sprawiała, że grupa ta wielokrotnie liczebnie przekraczała liczbę osób z gruźlicą czynną znajdujących się w rejestrach poradni przeciwgruźliczych. Taki stan zwiększał ryzyko ponownego zachorowania, w większości przypadków wznów stwierdzano progresję zmian w porównaniu z poprzednim zachorowaniem, zwiększenie intensywności prątkowania, i co niezwykle ważne – grupa ta przez wiele lat stanowiła potencjalne źródło zachorowań na gruźlicę.

Zmuszało to i nadal zmusza do ustawicznej, opartej o podstawy naukowe analizy, oceny i rewizji stosowanych metod walki z gruźlicą, stałych, okresowych korekt programu zwalczania choroby oraz szybkiego wykorzystania nowych możliwości wynikających z naukowych i organizacyjnych postępów ftyzjatrii.

Dlatego też obowiązkiem każdego pokolenia było i jest nadal przypominanie i informowanie o gruźlicy, doskonalenie metod jej leczenia, szerzenie profilaktyki, podnoszenie standardu życia, przy czym nie można zapominać, że zwalczanie gruźlicy i jej skutków nadal wymaga współdziałania całego społeczeństwa, by utrzymywać na odpowiednim poziomie, wzmagać, gdy jest taka potrzeba i wciąż ulepszać walkę z tą chorobą. Pamiętając przy tym jednocześnie, że gruźlica jest chorobą, której zawiłych tajemnic, zagadnień i powiązań z wpływami środowiska zewnętrznego jeszcze żaden człowiek nie poznał i nie przezwyciężył.

Mariusz Migała

03 listopada 2024

Rola i działalność Wojewódzkiego Społecznego Komitetu Walki z Gruźlicą w Opolu w pierwszych latach funkcjonowania (cz.2)

(10/2024)

Jak wspomniano wcześniej, jedną z organizacji, której przewodził był komitet walki z gruźlicą, choć jak sam wielokrotnie podkreślał „przez długie lata duszą i siłą napędową tej organizacji była Eugenia Brumbergowa”. Obok niej w zarządzie komitetu zasiadali działacze społeczni wywodzący się z różnych środowisk, a także przedstawiciele środowisk medycznych, m.in. dr Janusz Majewski, ówczesny kierownik wojewódzkiego Wydziału Zdrowia, dr Kazimierz Żółtański, kierownik Wojewódzkiej Przychodni Przeciwgruźliczej i inni. Rolą F. Adamca było wyzwalać entuzjazm wśród ofiarnych ludzi, którzy chcieli służyć dobru społecznemu, łączyć różne interesy środowisk, zachęcać do wytężonej pracy, wreszcie temperować nadmiar entuzjazmu i kierować ambicje w określonym kierunku. Było to możliwe dzięki niebywałym zdolnościom organizacyjnym Franciszka Adamca, jego uporowi i dążeniu do poprawy warunków życia Ślązaka, życia z podniesionym czołem, bez kompleksu niższości, na przekór negatywnym stereotypom, jakimi w pierwszych latach powojennych etykietowano mieszkańców Opolszczyzny.

Podstawowym zadaniem komitetu było szerzenie przeciwgruźliczej oświaty sanitarnej, ze szczególnym uwzględnieniem profilaktyki, która miała stanowić jeden z podstawowych elementów ogólnej kultury społeczeństwa i wpływać na kształtowanie się jego wartości biologicznej oraz ogólnego stanu zdrowotności. Przede wszystkim jednak organizacja ta na swym terenie miała mobilizować społeczeństwo wokół zagadnienia walki z gruźlicą, będąc niejako łącznikiem w tym zakresie z organizacjami społecznymi, właściwymi radami narodowymi, radami związków zawodowych itp. Opolskie Towarzystwo Walki z Gruźlicą wystąpiło z wnioskiem do prezydiów rad narodowych w poszczególnych powiatach i miastach wydzielonych o włączenie w tematykę posiedzeń prezydiów sprawozdań poszczególnych poradni przeciwgruźliczych, dotyczących aktualnej sytuacji w gruźlicy na terenie odnośnych rad oraz sprawozdań z działalności opolskiego towarzystwa przy udziale Wydziału Zdrowia i związków zawodowych. Pierwsze takie posiedzenie odbyło się w maju 1960 r. w Prezydium MRN w Opolu.

Społeczne zaangażowanie się obywateli do walki z gruźlicą i ich współudział w propagowaniu oświaty sanitarnej w społeczeństwie oraz inicjatywa społeczeństwa wzbogacały w nowe formy akcje propagandowo-oświatowe walki z gruźlicą. Miało to istotne znaczenie zwłaszcza w okresie modyfikacji chemioterapii gruźlicy, jako czynnik uświadamiający oraz nadzorujący i kontrolujący prowadzenie leczenia kontrolowanego w warunkach ambulatoryjnych. Ponadto wzbudzało poczucie wspólnej odpowiedzialności za zwalczanie tej społecznej choroby.

Komitet prowadził szeroko rozwiniętą oświatę sanitarną za pomocą odpowiednich środków oraz urabiania opinii publicznej, która często eliminowała brak możliwości, nieumiejętność oraz niechęć chorych do prawidłowego leczenia. Środkami wykorzystywanymi do wykonania zadań z zakresu profilaktyki i oświaty sanitarnej były pogadanki, odczyty, filmy, wystawy, konkursy, a dla utrzymania stałej łączności z członkami w terenie wydawano własne biuletyny informacyjne. Nawiązano również stałe kontakty z redakcjami radia i prasy, organizowano konkursy i wystawy wśród młodzieży np. „Jak zwalczać gruźlicę”, angażując tym samym młodych ludzi do współdziałania w akcji zwalczania choroby. Akcja profilaktyczno-propagandowa nabierała szczególnego natężenia w czasie „Dni Przeciwgruźliczych”.

Podczas Walnego Zjazdu Wojewódzkiego Komitetu Walki z Gruźlicą w Opolu, który odbył się 29 czerwca 1959 r. delegaci podjęli decyzję o przekształceniu komitetu wojewódzkiego oraz komitetów terenowych w towarzystwo, którego działanie oparte będzie o pomoc całego społeczeństwa. W tym celu postanowiono zintensyfikować działania mające na celu pozyskanie większej liczby członków zwykłych i wspierających, w zakładach pracy i ośrodkach wiejskich. Ponadto podjęto działania odnośnie zintegrowania działalności istniejących już oddziałów, celem objęcia społeczną akcja walki z gruźlicą całego województwa. Nawiązano również ścisłą współpracę ze związkami zawodowymi, poprzez włączenie w skład zarządów oddziałów terenowych przedstawicieli związków zawodowych oraz powołanie mężów zaufania do spraw walki z gruźlicą przy radach zakładowych i gromadzkich radach narodowych. Ponadto zintensyfikowano współpracę z organizacjami społecznymi, m.in. z Ligą Kobiet, Towarzystwem Przyjaciół Dzieci (TPD), Polskim Czerwonym Krzyżem itp. Dodatkowo przed aktywem towarzystwa postawiono obowiązek czuwania nad realizacją ustawy o planowym zwalczaniu gruźlicy, ze szczególnym podkreśleniem popularyzacji tego aktu prawnego na wsi.

Walny Zjazd zgłosił również postulat dotyczący uruchomienia oddziałów przeciwgruźliczych we wszystkich szpitalach powiatowych i miejskich, nawiązania współpracy z terenowymi poradniami, szpitalami i oddziałami przeciwgruźliczymi, rozszerzenia oświaty sanitarnej i profilaktyki przeciwgruźliczej na wsi, nawiązania współpracy ze Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną celem skoordynowania wspólnych wysiłków oraz rozbudowy szpitala przeciwgruźliczego w Kup, by stworzyć nowoczesny ośrodek leczenia gruźlicy.

Nie wszystkie jednak postulaty zdołano zrealizować. Pierwszą istotną przeszkodą okazała się słaba akcja werbunkowa członków zwykłych, czyli ludzi. Mniejsza niż planowana liczba odbiła się niekorzystnie zarówno po stronie finansowej (brak składek), ale również na popularyzacji działalności organizacji. Na dzień 1 lutego 1960 r. opolskie towarzystwo liczyło 45 tys. członków. Po Walnym Zjeździe łącznie funkcjonowało 11 oddziałów w powiatach i jeden w Opolu. Odziały powiatowe działały w: Opolu, Krapkowicach, Koźlu, Raciborzu, Głubczycach, Niemodlinie, Nysie, Prudniku, Brzegu, Strzelcach Opolskich, Kluczborku. Większość oddziałów borykała się z trudnościami dotyczącymi pozyskiwania funduszy, stąd prawie w każdym sprawozdaniu podkreślano potrzebę utworzenia bazy finansowej zabezpieczającej pomoc chorym na gruźlicę w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Nie doszło również do realizacji współpracy towarzystwa ze związkami zawodowymi w zakresie realizacji ustawy przeciwgruźliczej oraz pomocy chorym na gruźlicę pracowników. Z kolei powołanie około 300 mężów zaufania w zakładach pracy i gromadzkich radach narodowych odbyło się bez udziału okręgowych związków zawodowych i Wojewódzkiej Komisji Porozumiewawczej, zatem bez ich późniejszego zaangażowania w realizację zadań. Nie zdołano także na szczeblu wojewódzkim nawiązać współpracy z Zarządem Wojewódzkim Ligi Kobiet oraz Zarządem Okręgu TPD w zakresie ochrony dzieci i opieki nad rodzinami.

Sztandarową sprawą, którą udało się zrealizować towarzystwu była budowa szpitala przeciwgruźliczego w Kup. Rozpoczęta budowa ze środków tej organizacji w 1960 r. trwała trzy lata. Ideę budowy tej placówki zawarto w treści aktu erekcyjnego, w którym napisano m.in.: „Opolskie Towarzystwo Walki z Gruźlicą jednoczące wysiłek społeczeństwa województwa opolskiego w walce z gruźlicą dla zapewnienia chorym na gruźlicę możliwości leczenia, zainicjowało w 1957 r. starania o wybudowanie szpitala przeciwgruźliczego. Rozpowszechnienie idei mobilizującej wysiłek społeczeństwa dla zwalczania społecznej choroby jaką jest gruźlica, zorganizowanie społeczeństwa wokół tej sprawy i pobudzenie inicjatywy na tym polu umożliwiły realizację budowy szpitala. […] Rada Główna jak i Komitet Wojewódzkiego Społecznego Funduszu Odbudowy Stolicy i Kraju SFOS – biorąc pod uwagę szczególną doniosłość tej inwestycji przekazały na szpital udział w kwocie 7 milionów złotych. Zakłady pracy i społeczeństwo województwa opolskiego porwane tą wzniosłą a tak bliską sercu ideą, ofiarowały dotacje na budowę szpitala. W ten sposób budowa szpitala przeciwgruźliczego, największej społecznej inwestycji służby zdrowia w kraju, stała się faktem, a fakt ten jest trwałym pomnikiem wartości moralnych naszego pokolenia. Obiekty wznoszonego szpitala zapewnią 300 chorym na gruźlicę możliwości korzystania ze skutecznego leczenia w nowoczesnych warunkach leczniczych […]”.

Już w październiku 1962 r. nowy obiekt oddano do użytku, a budynek dotąd istniejący poddano remontowi, celem scalenia obydwu w jeden blok. Powstał w ten sposób nowy szpital cztero kondygnacyjny, początkowo ze 155 łóżkami na dwóch piętrach, rozbudowanym zapleczem, apteką na parterze i rozległymi werandami do leczenia wypoczynkiem na trzecim piętrze. Po raz kolejny wielkim zaangażowaniem w tym nowym przedsięwzięciu wykazała się wspomniana już Eugenia Brumbergowa – kierownik biura Wojewódzkiego Zarządu Opolskiego Towarzystwa Walki z Gruźlicą oraz Franciszek Adamiec – ówczesny zastępca przewodniczącego WRN w Opolu.

Dzięki uzyskanym funduszom przez opolskie towarzystwo powstał m.in. Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny, szpital w Pokoju, ośrodek zdrowia w Budkowicach, a w zakresie walki z gruźlicą – obok wspomnianego szpitala w Kup – powstała także Wojewódzka Przychodnia Przeciwgruźlicza, uruchomiono zakład dla rehabilitantów po przebytej gruźlicy w Opolu, wybudowano trzy i zorganizowano siedem poradni przeciwgruźliczych, a także zakupiono sprzęt i samochody dla zakładów przeciwgruźliczych. Opolski oddział udzielał również stypendia studentom Akademii Medycznej, celem mobilizowania ich do specjalizacji z zakresu ftyzjatrii, a także organizował pomoc materialną chorym na gruźlicę lub ich rodzinom, opiekę nad dzieckiem, czy ochronę przed zwolnieniem z pracy.

Przede wszystkim jednak z inicjatywy Opolskiego Towarzystwa Walki z gruźlicą opracowano w województwie plan społecznego zwalczania gruźlicy, który obejmował wykrywanie możliwie wszystkich siewców gruźlicy w jak najwcześniejszym stadium choroby, odosobnienie pacjentów na zaraźliwe postacie choroby w szpitalach i sanatoriach celem leczenia i przywrócenia im zdolności do pracy lub umieszczenia nieuleczalnie chorego w specjalnych zakładach leczniczo-opiekuńczych z warsztatami umiarkowanej pracy. Ponadto jako cel przyjęto wdrożenie ozdrowieńców po gruźlicy do pracy przystosowanej do chorób o zmniejszonych możliwości fizycznych oraz zapewnienie niezbędnych warunków materialnych rodzinom przez okres niezdolności do pracy żywiciela, chorego na gruźlicę.

Mariusz Migała (cdn.)

04 października 2024

Rola i działalność Wojewódzkiego Społecznego Komitetu Walki z Gruźlicą w Opolu w pierwszych latach funkcjonowania (cz.1)

(9/2024)

Druga wojna światowa, lata okupacji, zniszczenie i zubożenie kraju oraz spadek standardu życia ludności, z jednoczesną likwidacją niemal wszystkich łóżek szpitalnych i sanatoryjnych, przeznaczenie ich na cele wojenne, spowodowały olbrzymi w latach 1939-1945 wzrost wskaźników chorobowości i umieralności z powodu gruźlicy. Porównując jednak wskaźniki gruźlicy okresu przedwojennego i w pierwszych latach po wojnie, dały się zauważyć pewne pozytywne fakty. Przede wszystkim zmniejszyła się umieralność z powodu gruźlicy, co oznacza, że ta sama choroba rzadziej stawała się przyczyną śmierci, choć rozpowszechnienie jej było nadal duże. Wpływ na to miała niewątpliwie poprawa warunków  bytowych społeczeństwa, co sprawiało, że zwiększały się szanse na dłuższe utrzymanie się przy życiu człowieka po zachorowaniu. Wreszcie wprowadzono nowoczesne leczenie, znacznie skuteczniejsze od leczenia poprzedniego w dobie przedwojennej.

W pierwszych latach po wojnie – w parze z postępem leczniczym – występowała jeszcze ciężka i nie w pełni rozpoznana sytuacja epidemiologiczna, zatem dające się ściśle ustalić potrzeby walki z gruźlicą oraz niedostateczne i niezorganizowane zaplecze przeciwgruźlicze, głównie w postaci braku kadry ftyzjatrycznej lekarskiej i pielęgniarskiej, wyposażenia lekarskiego itp. Na prognozie epidemiologicznej gruźlicy w Polsce przez długie lata bardzo wyraźnie ciążył katastrofalny stan zdrowotny społeczeństwa z czasu wojny i okupacji. Dlatego nasilenie gruźlicy w latach powojennych oraz liczne roczniki osób urodzonych w czasie wojny i nie szczepionych wówczas szczepionką BCG, zmuszało do zorganizowania szybkiej i wykonalnej akcji zapobiegawczej.

Na wyniki walki z gruźlicą w Polsce w pierwszych latach po zakończeniu wojny miało wpływ przyjęcie kilku założeń kliniczno-epidemiologicznych. Chodzi przede wszystkim o uznanie, że gruźlica jest chorobą zakaźną, że zakażenie gruźlicą u ludzi jest bardzo rozpowszechnione, lecz do rozwinięcia się choroby dochodzi rzadziej, że zachorowanie, jak i przebieg choroby zależy zarówno od podatności ustroju człowieka, jak i od warunków bytowych danego osobnika. Wreszcie, uznanie gruźlicy za chorobę społeczną, ze względu na jej masowy charakter oraz spowodowanie przez nią strat demograficznych i społeczno-gospodarczych.

Nie bez znaczenia w tej walce był fakt jej zinstytucjonalizowania poprzez wprowadzenie w życie ustawodawstwa zdrowotnego, które spowodowało, że państwo polskie podjęło wysiłek zapewnienia chorym opieki lekarskiej. Chodziło przede wszystkim o zwiększenie liczby łóżek szpitalnych, sanatoryjnych i prewentoryjnych, skierowanie na leczenie w trybie decyzji administracyjnej ,zapewnienie większej ochrony prawnej rodzinom chorych na gruźlicę, bezpłatnych leków, wreszcie szczepień ochronnych, które uważano za najskuteczniejszą formę walki z chorobą wśród dzieci.

Od 1950 r., gdy przeprowadzono reformę administracyjną państwa, na podstawie której podzielono dotychczasowe województwo śląskie na dwa odrębne województwa, tj. katowickie i opolskie, do którego z Dolnego Śląska włączono powiaty brzeski i namysłowski, na Opolszczyźnie na początku lat 50. XX w. zaniedbano sprawy prawidłowe funkcjonowanie ftyzjatrii. Spowodowało to, że w ciągu kilku następnych lat powstało sporo zaległości w walce z gruźlicą płuc, zwłaszcza w zakresie poradnictwa przeciwgruźliczego.

Jednak gdyby opierać się wyłącznie na sprawozdawczości poradni przeciwgruźliczych, to województwo opolskie np. w 1953 r. miało jeden z najniższych wskaźników chorobowości z powodu gruźlicy (98 na 10 tys. ludności), podczas gdy w województwie katowickim wynosił on 194, a w Łodzi nawet 319 na 10 tys. ludności. To samo dotyczyło zgonów z powodu gruźlicy wszystkich postaci, gdyż województwo opolskie miało od początku lat 50. XX w. zawsze niższe wskaźniki niż województwo katowickie, choć od połowy lat 50. różnice te były już nieznaczne. W 1950 r. wskaźnik ten wynosił 87,0 na 100 tys. ludności (w województwie katowickim – 89,2); 1951 r. – 86,7 (97,1); 1952 r. – 85,3 (93,7); 1953 r. – 50,9 (58,0); 1954 r. – 47,2 (51,7); 1955 r. – 44,3 (45,1); 1960 r. – 31,7 (32,4); 1965 r. – 28,5 (29,5); 1970 r. – 16,2 (22,3).

By zweryfikować te dane, należy wziąć pod uwagę wskaźnik nowozarejestrowanych pacjentów w poradniach przeciwgruźliczych, a ten w województwie opolskim na początku lat 50. był najniższy w kraju (34 na 10 tys. ludności), podczas, gdy w województwie katowickim wynosił on 67, a w Łodzi 86 na 10 tys. ludności . Na uwagę zasługują także liczby obrazujące śmiertelność wśród nowozarejestrowanych w poradniach przeciwgruźliczych, bowiem np. w 1950 r. województwo opolskie miało najwyższy wskaźnik śmiertelności (11,1%), podczas, gdy w Łodzi wynosił 4,2%. Wysoka śmiertelność wśród zarejestrowanych świadczyła o zbyt późnym zgłaszaniu się do poradni chorych na gruźlicę z rozległymi zmianami w znacznie zaawansowanym okresie choroby. Była też sygnałem do bardziej wytężonej akcji wczesnego wykrywania gruźlicy w środowiskach, z których pochodzili zmarli.

Przyczyną takiego stanu był fakt, że wykrywanie gruźlicy w województwa opolskim można było wówczas rzeczywiście tylko w kilku powiatach. Niemożność objęcia całego obszaru województwa przez poradnie przeciwgruźlicze z powodu niedostatecznej liczby profesjonalnego personelu, zwłaszcza kadr wykwalifikowanych i wyposażenia materiałowego, wpływała na niemożność realizacji słusznych założeń organizacyjnych. Nie zawsze też władze województwa widziały walkę z gruźlicą jako problem epidemiczny, społeczny i ekonomiczny.

Dodatkowo walkę z gruźlicą utrudniał stały odpływ kadry lekarskiej, która wyjeżdżała za granicę lub opuszczała województwo, znajdując w innych regionach kraju lepsze warunki materialne i mieszkaniowe. Sytuacja taka trwała już od kilku lat, gdyż kontrola przeprowadzona przez Urząd Wojewódzki w Katowicach w sierpniu 1949 r., a więc gdy funkcjonowało jeszcze województwo śląskie/śląsko-dąbrowskie, wykazała, że wielu lekarzy opuściło obszar województwa bez zgody władz administracyjnych. Sam Śląsk Opolski opuściło wówczas 13 lekarzy, a niektórzy emigrujący nie byli nawet zewidencjonowani przez Wojewódzki Wydział Zdrowia.

Nie bez znaczenia był też stale pogarszający się stan bazy placówek przeciwgruźliczych lecznictwa otwartego i zamkniętego, pozbawionych nowoczesnego sprzętu, zwłaszcza rentgenowskich aparatów małoobrazkowych. Wszystkie te przyczyny, przy pominięciu nawet różnic w kryteriach rozpoznawania gruźlicy i zasadach rejestracji, uniemożliwiających porównywanie ówczesnych danych liczbowych z danymi z przeszłości, powodowały, że województwo opolskie należało do regionów (podobnie jak cały kraj), w których gruźlica nadal jeszcze stanowiła jeden z ważniejszych problemów zdrowotnych w społeczeństwie.

Stąd też w następnych latach w walce z gruźlicą na tym terytorium potrzeba było wytężonego i wielostronnego wysiłku, aby zabezpieczyć i stworzyć najlepsze warunki, do czego przyczynić się miało bez wątpienia doświadczenie ludzi prowadzących walkę z gruźlicą w województwie śląsko-dąbrowskim w latach 1945-1950, a także powstała w tych latach na tym obszarze baza lecznicza.

Poprawę w tym zakresie dało się zaobserwować już około 1957 r., choć wskaźnik zapadalności na gruźlicę płuc w województwie opolskim był jeszcze znacznie wyższy niż w województwie katowickim. Wskaźnik wykrywania nowych przypadków gruźlicy płuc według rozpoznań klinicznych wynosił wówczas 315,3 na 100 tys. ludności, przy czym w mieście osiągał wartość 397,1, a na wsi – 272,8.

Jedną z przyczyn zmiany sytuacji epidemiologicznej na Opolszczyźnie w drugiej połowie lat 50. XX w. było powołanie wiosną 1957 r. Wojewódzkiego Społecznego Komitetu Walki z  Gruźlicą w Opolu. Była to pierwsza w Polsce tego typu organizacja, która postawiła sobie za cel zmobilizowanie społeczeństwa do czynnego udziału w walce z gruźlicą przy wsparciu władz państwowych, aktywu społecznego i fachowego personelu. W pierwszych latach funkcjonowania liczyła najwięcej członków (około 60 tys.), zrzeszając w swych szeregach nie tylko członków indywidualnych, ale również zespoły w zakładach pracy, instytucjach, szkołach, samorządach itp.

Inicjatorem utworzenia opolskiego komitetu był Franciszek Adamiec (1916-1995), działacz społeczny i kulturalny, popularyzator tradycji Śląska Opolskiego. Człowiek niezwykle aktywny i twórczy, pełniący w ciągu 50 lat działalności publicznej wiele ważnych funkcji zawodowych i społecznych. Jako wiceprzewodniczący Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu przewodniczył kilku towarzystwom społecznym, dzięki czemu dysponował dużymi funduszami, a to pozwalało mu przeznaczać je na remonty, rozbudowy, modernizacje obiektów użyteczności publicznej, a nawet na duże inwestycje.

Mariusz Migała (cdn.)

01 września 2024

Leczenie gruźlicy na ziemiach polskich do 1945 r. (cz.3)

(8/2024)

Przełom w organizacji leczenia gruźlicy w kraju nastąpił w 1925 r., gdy powstał Polski Związek Przeciwgruźliczy, na czele którego stała Rada składająca się z najwybitniejszych polskich ftyzjatrów, działaczy społecznych, przedstawicieli instytucji rządowych i samorządowych, ubezpieczalni społecznych. Był to organ, który jako pierwszy podjął próbę ujednolicenia akcji przeciwgruźliczej w Polsce. Wydawał opinie i wnioski w sprawach dotyczących walki z gruźlicą, pozyskiwał środki finansowe na ten cel, prowadził systematyczne szkolenia lekarzy w ramach kursów szkoleniowych z zakresu ftyzjatrii, a także budował sanatoria o tzw. „typie ludowym” dla gruźlicy w początkowym stadium i zakładów izolacyjnych dla gruźlicy zaawansowanej. Ponadto organizował zjazdy przeciwgruźlicze, wystawy specjalistyczne, delegował przedstawicieli na zjazdy międzynarodowe, wreszcie rozpoczął działalność popularyzatorsko-wydawniczą. Od 1927 r. Polski Związek Przeciwgruźliczy stał się członkiem Międzynarodowej Unii Przeciwgruźliczej (L’Union Internationale Contre la Tuberculose) mającej siedzibę w Paryżu, reprezentując tym samym Polskę w zakresie walki z gruźlicą na forum międzynarodowym.

Kolejnym krokiem w walce z gruźlicą, było powołanie w lutym 1934 r. w Warszawie Polskiego Towarzystwa Badań Naukowych nad Gruźlicą, z dwoma oddziałami w Wilnie i Łodzi, organizacji zajmującej się badaniami naukowymi, biologicznymi i społecznymi w zakresie walki z tą chorobą. Towarzystwo od razu rozpoczęło prace nad przygotowaniem Ustawy Przeciwgruźliczej i budową Polskiego Instytutu Badań nad Gruźlicą. Ostatnim przedsięwzięciem Towarzystwa przed wybuchem wojny był współudział w organizacji VII Ogólnopolskiego Zjazdu Przeciwgruźliczego w Gdyni w dniach 27-29 maja 1939 r.

Jak wynika z przedstawionego zarysu rozwoju walki z gruźlicą w Polsce, metody leczenia sanatoryjnego i zabiegowego gruźlicy stały się główną przyczyną wydzielenia ftyzjatrii z ogólnej nauki o chorobach wewnętrznych. Do grupy uczonych polskich, którzy wnieśli swój wkład w rozwój tej dziedziny należy zaliczyć obok wyżej wspomnianych także Odona Bujwida (1857-1942) i Edmunda Biernackiego (1886-1911), którzy pracowali w bardzo trudnych warunkach, zanim Polska odzyskała niepodległość. W okresie międzywojennym metody leczenia gruźlicy rozwijali również: Jan Danysz (1860-1928), Leon Karwacki (1872-1942), Ksawery Lewkowicz (1869-1958), Janusz Zeyland (1897-1944). Natomiast wśród wielu wybitnych ftyzjatrów, wykładowców i przede wszystkim pierwszych organizatorów walki z gruźlicą w okresie powojennym należy wymienić: Witolda Orłowskiego (1874-1966), Stanisława Popowskiego (1894-1953), Michała Telatyckiego (1898-1955), Janinę Misiewicz (1893-1958), Jadwigę Szustrową (1889-1961), Jana Stopczyka (1901-1984), Wiwę Jaroszewicz (1905-1979), Zbigniewa Woźniewskiego (1914-1969), Stanisława Meysnera (1889-1952), Teodora Białynickiego-Birulę (1886-1956), Franciszka Groera (1887-1965).

Wszyscy wymienieni i nie wymienieni ftyzjatrzy polscy przyczynili się do powstania i rozwoju wielu instytucji i placówek przeciwgruźliczych. Bez ich oddania i pracy nie byłoby możliwe stworzenie w okresie międzywojennym oraz bezpośrednio po wojnie sieci oddziałów szpitalnych, poradni i sanatoriów.

Problemem utrudniającym walkę z chorobami zakaźnymi, a zwłaszcza z gruźlicą w zakresie leczenia i opieki zdrowotnej, był brak jednolitego prawa sanitarnego, obowiązującego na terenie całego kraju. Bardziej zdecydowana walka o przepisy regulujące zwalczanie gruźlicy rozpoczęła się w końcowym okresie I wojny światowej, gdy Polska, zdewastowana wojną i przemarszami obcych wojsk, pozbawiona lekarzy i instytucji przeciwgruźliczych nie mogła sobie poradzić z zastraszającą śmiertelnością z powodu gruźlicy. Jednak pomimo kilkakrotnych prób opracowania ustawy o zwalczaniu gruźlicy żaden z rządowych projektów ustawy z okresu międzywojennego nie zaspokajał oczekiwań świata lekarskiego, działaczy społecznych i społeczeństwa, gdyż były pozbawione podstaw finansowania ustawy i głównie z tego powodu nie miały w praktyce szans realizacji, choć wydaje się, że istniały także inne powody opieszałości władz państwowych w przyjęciu tego aktu.

W 1924 r. po raz pierwszy sprowadzono do Polski szczep BCG. Gdy jednak szczep obumarł, sprowadzono nowy szczep w listopadzie 1925 r. Stało się to dzięki Januszowi Zeylandowi, który rok wcześniej po raz pierwszy zetknął się ze szczepieniami BCG, prowadząc badania w pracowni prof. A.B. Marfana w Paryżu. W tym samym roku powstał też Polski Komitet Szczepień Ochronnych metodą Calmette’a. Wówczas też Państwowy Zakład Higieny rozpoczął produkcję szczepionki, a nadzór nad szczepieniami objął Polski Związek Przeciwgruźliczy, stąd pierwsze szczepienia zorganizowano w Warszawie w 1926 r. Objęto nimi wówczas 48 dzieci.

Po odzyskaniu niepodległości przystąpiono do zorganizowania szpitali, a przede wszystkim oddziałów zakaźnych. Naczelny Nadzwyczajny Komisariat do Walki z Epidemiami zorganizował 113 szpitali zakaźnych z 6550 łóżkami, których liczba do 1923 r. wzrosła do 11 tys. po czym liczba ta zaczęła maleć, gdyż szpitale zamykano, bądź przekazywano samorządom terytorialnym, które przekształcały je na szpitale ogólne.

Na początku lat 30. XX w. dysponowano w Polsce 3 461 łóżkami szpitalnymi dla chorych na gruźlicę, z czego 136 znajdowało się w trzech szpitalach przeciwgruźliczych, w 34 szpitalach zorganizowano specjalne oddziały dla chorych na gruźlicę, które posiadały łącznie 1721 łóżek, pozostałe znajdowały się na oddziałach zakaźnych w 168 szpitalach publicznych. W 1937 r. szpitalnych łóżek przeciwgruźliczych było 3 588 w 220 szpitalach oraz 161 w dwóch szpitalach-sanatoriach. Zatem ogółem w szpitalach, szpitalach-sanatoriach i prewentoriach było w Polsce 11 099 łóżek, co w przeliczeniu na 10 tys. ludności dawało 3,24 łóżka (w 1931 r. w Polsce żyło 32 miliony ludzi). Było to jednak wciąż mało, gdyż szacowano, że potrzebowaliśmy w tym okresie około 35 tys. łóżek dla chorych na gruźlicę. Obok małej liczby łóżek brakowało także specjalistów zajmujących się leczeniem gruźlicy. Często ftyzjatrą nazywano lekarza, który zaraz po uzyskaniu dyplomu lekarskiego rozpoczynał pracę w sanatorium, gdzie „poznawał tylko jedną chorobę, umiejscowioną w jednym narządzie”.

Rozpoczęcie działań wojennych ograniczyło znacznie możliwości walki z gruźlicą, nie tylko na wsi, ale i w całym kraju. Wojna zniszczyła organizacyjne podstawy walki z gruźlicą, spowodowała zaprzestanie działalności organizacji społecznych, w tym m.in. Polskiego Związku Przeciwgruźliczego, który już w pierwszych tygodniach okupacji hitlerowskiej został rozwiązany, a jego zasoby materialne, w tym biblioteka, archiwum i spis członków – zniszczone.

Polska medycyna w czasie wojny straciła zbiory naukowe, wiele archiwów, bibliotek, 70% urządzeń i budynków zakładów naukowych, pracowni i laboratoriów. Tylko w samej Warszawie zostało zniszczonych 550 tys. dzieł, rękopisów, dokumentów i czasopism lekarskich, głównie w wyniku pożarów. W czasie walk zostały zniszczone magazyny firm wydawniczych lekarskich, a ocalały się tylko nieliczne księgozbiory prywatne lekarzy.

Po II wojnie światowej nastąpił zwrot w leczeniu gruźlicy, po wprowadzeniu leków przeciwprątkowych. Choć w żadnym kraju nie udało się wyleczenie wszystkich chorych, głownie z powodu niedociągnięć organizacyjnych (długotrwałe leczenie, stosowanie dużej ilości leków, brak akceptacji chorych na długotrwałe przebywanie poza domem). Dalszy postęp w leczeniu związany był z wprowadzeniem ustawodawstwa zdrowotnego (leczenia nadzorowanego) oraz z zastosowaniem nowych leków, które pozwoliły skrócić czas leczenia.

Mariusz Migała

 

01 lipca 2024

Leczenie gruźlicy na ziemiach polskich do 1945 r. (cz.2)

(7/2024)

Kolejnym lekarzem był Tomasz W. Janiszewski (1867-1940), pomysłodawca powstania początkowo specjalnej Sekcji Gruźlicy, zajmującej się leczeniem gruźlicy, a następnie Polskiego Związku Przeciwgruźliczego. Z jego inicjatywy wprowadzono obowiązek zgłaszania chorych na gruźlicę, dezynfekcji mieszkań po wyjeździe chorego, wreszcie w 1900 r. doprowadził do powstania Towarzystwa Budowy Sanatoriów Ludowych dla Dotkniętych Gruźlicą w Zakopanem. Jednocześnie był twórcą pierwszych poradni i sanatoriów przeciwgruźliczych w Małopolsce.

Jednym z najwybitniejszych polskich ftyzjatrów był Alfred Sokołowski (1850-1924), autor pierwszego w świecie kilkutomowego podręcznika pt. „Nauka o suchotach płucnych” tłumaczonego na kilka języków, w którym wyraził opinię, że skłonność do gruźlicy jest cechą dziedziczną. Jako jeden z pierwszych w Europie przedstawił projekt tworzenia dla przewlekle chorych na gruźlicę szałasowych osiedli leśnych, pod opieką lekarską, stąd przypadła mu także rola tworzenia medycyny społecznej w Polsce. Bardzo mocno bowiem angażował się w uświadomienie społeczeństwu istoty i przyczyn panujących epidemii, m.in. gruźlicy, chorób wenerycznych, alkoholizmu i innych. Zorganizował wiele akcji profilaktycznych oraz konsultacji z tego zakresu. W 1908 r. razem z innymi lekarzami założył Warszawskie Towarzystwo Przeciwgruźlicze, które w 1909 r. otworzyło pierwszą poradnię przeciwgruźliczą.

Do czołowych polskich badaczy gruźlicy należy także S. Sterling, łódzki lekarz, naukowiec, zwolennik leczenia klimatyczno-dietetyczno-higienicznego. Kosztowne leczenie gruźlicy, z którego nie mogły korzystać ubogie rodziny robotnicze, skłoniło S. Sterlinga do zorganizowania w 1898 r. „oddziału dla piersiowych” w Szpitalu im. Poznańskich w Łodzi, gdzie starał się zapewnić pacjentom duże ilości powietrza i światła, dobre warunki higieny osobistej i spokojnego wypoczynku, a także odpowiednią dietę. Było to wydarzenie na skalę europejską, gdyż rozpoczęto wówczas po raz pierwszy leczenie gruźlicy w warunkach miejscowych, poprzez zastosowanie metod i środków wykorzystywanych dotąd wyłącznie w odległych sanatoriach. Ponadto w oddziale prowadzono eksperymentalne badania naukowe nad gruźlicą w zakresie metod i środków diagnostyczno-leczniczych, w tym również nad podawaniem tuberkuliny. S. Sterling stworzył własną kwalifikację gruźlicy, która uwzględniała statykę, jak i dynamikę procesu chorobowego i od 1913 r. obowiązywała wszystkich polskich lekarzy. Był jednym z pierwszych w świecie, który trafnie ocenił metodę uciskową w leczeniu gruźlicy, a od 1910 r. stosował już w praktyce metodę Forlaniniego, był także autorem wielu prac naukowych poświęconych leczeniu tej choroby, a przede wszystkim podręcznika pt. „Suchoty płuc pospolite”, w którym zawarł całe swe olbrzymie doświadczenie i wiedzę o gruźlicy. Współredagował i redagował czasopisma lekarskie, które nie tylko informowały i stymulowały do pracy naukowej, ale też były instrumentem działania politycznego, wolnościowego i niepodległościowego. Był doskonałym nauczycielem, bezinteresownym społecznikiem, oddanym swym pacjentom.

Wprowadzenie nowych metod leczenia gruźlicy płuc, w szczególności odmy wewnątrzopłucnowej, przyspieszyło wyodrębnienie się ftyzjatrii jako specjalności. Po raz pierwszy leczenie gruźlicy za pomocą odmy wykonali w 1911 r. Seweryn Sterling i Tadeusz Borzęcki.

Na początku XX w. zaczęły powstawać pierwsze poradnie przeciwgruźlicze, jednak ich prawdziwy rozwój nastąpił dopiero po odzyskaniu niepodległości. W 1920 r. było 31 poradni przeciwgruźliczych, w 1925 r. – 65, w 1929 r. – 266, w 1933 r. – 341, w 1937 r. – 532, w których zarejestrowanych było 351,4 tys. chorych na gruźlicę. Jednak wraz ze wzrostem liczby poradni przeciwgruźliczych nie następowało zwiększenie liczby łóżek sanatoryjnych, a tym samym, uruchamianie sanatoriów ludowych. W 1928 r. istniało 6.736 łóżek w sanatoriach, szpitalach przeciwgruźliczych i prewentoriach, w 1937 r. – 10. 102, w 1938 r. – 10.722, z tego 5.638 w sanatoriach, 2.680 w szpitalach przeciwgruźliczych, 2.454 w prewentoriach.  Poza powstałym w Mieni pod Warszawą w 1879 r., pozostałe sanatoria otwarto dopiero w latach 1902-1912. We wszystkich placówkach stosowano znaną wówczas terapię opartą o zasady higieniczno-dietetyczne według systemu Brehmera-Dettweilera.

Słabość publicznych form opieki zdrowotnej w zakresie zwalczania gruźlicy, charakterystyczna dla ziem polskich pod zaborami, wynikająca z określonej polityki socjalnej zaborców, w minimalnym stopniu uwzględniającej potrzeby zdrowotne społeczeństwa polskiego, stała się impulsem do działalności organizacji społecznych, tworzących „towarzystwa przeciwgruźlicze”. Ich celem było uruchamianie placówek bezpłatnego badania, udzielanie porad medycznych, rozdawanie leków najuboższym, organizowanie zbiórek pieniężnych na walkę z gruźlicą.

Pierwsze towarzystwa przeciwgruźlicze zorganizowano w Poznaniu w 1899 r. i w kolejnych latach powstały następne. Z towarzystwami współpracowały organizacje charytatywne, które pośrednio także przyczyniły się do zwalczania gruźlicy. Było to m.in. Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności, Warszawski Instytut Higieny Dziecięcej i inne.       Ogółem do 1918 r. funkcjonowało 14 towarzystw przeciwgruźliczych. Jednak liczebność nie przekładała się na jakość pracy, która była nieskoordynowana, często chaotyczna, uzależniona od możliwości finansowych i energii swoich członków.

Wybuch I wojny światowej spowodował wzrost umieralności z powodu gruźlicy. W 1919 r. w Warszawie współczynnik zgonów z powodu gruźlicy wynosił 784, w Krakowie – 461, w Poznaniu – 467, Lwowie – 605 na 100 tys. ludności, widać więc, że sprawa była nadal bardzo poważna. W latach 1921-1926 w Warszawie zanotowano 251, w Lwowie – 287, w Krakowie – 278, w Poznaniu – 230 zgonów z gruźlicy na 100 tys. ludności. Sytuacja poprawiła się dopiero w połowie lat 20. XX w., choć udział gruźlicy w stosunku do innych chorób był znaczny, a umieralność nadal wysoka.

Problemem był jednak brak podstaw prawnych w zakresie leczenia gruźlicy,  państwowych czynników odpowiedzialnych za akcję, brakowało także stałych funduszy na walkę z chorobą, gdyż budżet wspomnianych instytucji opierał się na kwestach, przygodnych ofiarach i dotacjach, przy minimalnych tylko zasiłkach rządowych.

W takich okolicznościach często jedynym ratunkiem dla niezamożnej ludności, osób chorych na gruźlicę i ich rodzin zagrożonych chorobą, były ośrodki zdrowia (przychodnie). Ich działalność była bezpłatna i w gruncie rzeczy wyłącznie zapobiegawcza. W niektórych wykonywano próby tuberkulinowe, badano plwocinę, rtg klatki piersiowej, wzrost, wagę, przeprowadzano wywiady w miejscu zamieszkania itp. W innych udzielano pomocy rozdając tran, mleko, dożywiając dzieci, wydając bony obiadowe do jadłodajni, a nawet udzielając zapomóg pieniężnych najbiedniejszym pacjentom.

Mariusz Migała (cdn.)

01 czerwca 2024

Leczenie gruźlicy na ziemiach polskich do 1945 r. (cz.1)

(6/2024)

Medycyna polska wniosła znaczący wkład w rozwój leczenia gruźlicy, i to zarówno, jeśli chodzi o metody leczenia, jak i jej społecznego zwalczania. Za pioniera polskiej ftyzjatrii i klimatologii uważa się Jana Radlicę, który w 1376 r. leczył króla polskiego i węgierskiego Ludwika Andegaweńskiego, ojca królowej Jadwigi. Po zbadaniu chorego króla, rozpoznał on chorobę płuc (najprawdopodobniej gruźlicę), zaordynował odpowiednie leki i polecił wyjechać na wiele miesięcy w góry. Po kilkunastu miesiącach, stan zdrowia króla Ludwika poprawił się znacznie, co Radlicy przyniosło duże uznanie.

Pierwszego trafnego opisu suchot płuc dokonał w 1542 r. Hieronim Spiczyński (1500-1550), autor zielnika pt. „O ziołach tutejszych i zamorskich”. Cenne badania w zakresie tętna u chorych służące celom diagnostyczno-prognostycznym prowadził Józef Struś (1510-1568) z Poznania, który w swoim wielokrotnie wznawianym dziele w języku łacińskim „Nauki o tętnie od dwunastu wieków zapomnianej ksiąg pięcioro”, w księdze III i IV podał charakterystykę tętna u gruźlików oraz przyczynę tętna suchotniczego.

W XVII w. społeczeństwo polskie ogarnęła wówczas fala religijnej ekstazy, co doprowadziło do upadku nauki, a medycyna stała się domeną szarlatanów, cudownych uzdrowicieli oraz miejskich katów. W tych okolicznościach trudno było znaleźć lekarzy, którzy fachowo zajmowaliby się gruźlicą. Wyjątkiem są tutaj Jan Jonston (1603-1675) i Jan Schmidt (1623-1690), autorzy prac po łacinie: „O owrzodzeniach płuc, czyli suchotach” i „Suchoty szerzą się przez styczność i ubranie”. We wspomnianych pozycjach przeważał jednak pogląd empiryczno-przyrodniczy, jeśli chodzi o rozpoznawanie i leczenie suchot, który bezkrytycznie został przyjęty od średniowiecznej medycyny. Podstawę w leczeniu gruźlicy stanowiły wówczas zioła, alchemia i magia, dlatego okres ten należy traktować jako przygotowanie „gruntu” do faktycznego rozwoju nauk przyrodniczych, który dokonał się znacznie później.

Ponownie ftyzjatria zaczęła rozwijać się dopiero w II połowie XIX w., choć nie bez przeszkód. Ziemie zamieszkane przez Polaków znajdowały się pod zaborami, a zaborcy nie dbali o rozwój zagarniętych obszarów, nie troszczyli się też o zdrowie mieszkańców. W tym czasie, dane statystyczne o zachorowalności na gruźlicę były alarmujące, wręcz rozpaczliwe.

Pomimo trudności polska medycyna bardzo szybko zareagowała na epokowe odkrycie R. Kocha, które ogłosił 24 marca 1882 r. na forum Berlińskiego Towarzystwa Fizjologicznego. W polskim czasopiśmie pierwsza informacja na ten temat ukazała się 8 kwietnia w „Przeglądzie Lekarskim” wydawanym w Krakowie. Następnie w warszawskich czasopismach „Medycynie” w dniu 3 kwietnia 1882 r., w „Gazecie Lekarskiej” w dniu 17 kwietnia 1882 r. oraz w „Kronice Lekarskiej” w dniu 27 maja 1882 r.

Pomimo szykan i ciemiężenia przez zaborców polski świat lekarski z powagą i uznaniem przyjmował, a jednocześnie brał czynny udział w epokowym odkryciu prątka gruźlicy. Podstawową motywacją do działania polskich lekarzy była wysoka zachorowalność na gruźlicę wśród ludności, wynikająca z nędzy panującej w społeczeństwie, głównie wśród niedożywionych i przepracowanych robotników.

Wśród wielu lekarzy zajmujących się leczeniem gruźlicy można wymienić Teofila Kaczorowskiego (1830-1888), który w latach 70. XIX w. jako pierwszy uruchomił w dwóch poznańskich szpitalach osobne sale wyłącznie dla gruźlików, będące zamkniętymi oddziałami leczenia zaawansowanej choroby. Nazwał je „zimnymi stacjami klimatycznymi do leczenia suchot”, a środkami terapeutycznymi oprócz stałego dopływu czystego, chłodnego, a nawet mroźnego powietrza, było także bezwzględne leżakowanie i wysoko kaloryczna dieta uzupełniona dużymi dawkami tranu. Przez to uważany jest za pioniera leczenia gruźlicy w warunkach „swojskiego” (świeżego, leśnego) klimatu, a pomysł ten posłużył do unowocześnienia systemu Brehmera-Dettweilera, co wpłynęło w istotny sposób na rozwój ftyzjatrii w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX w.

Na uwagę zasługuje także działalność Stanisława Markiewicza (1839-1911), inicjatora Towarzystwa Kolonii Wakacyjnych dla Ubogiej i Słabowitej Dziatwy Warszawy, Teodora Herynga (1847-1925), propagatora stosowania terapii inhalacyjnej (wziewań leków antyseptycznych) w leczeniu gruźlicy górnych dróg oddechowych, Tytusa Chałubińskiego (1820-1889), inicjatora stosowania właściwości leczniczych klimatu górskiego w gruźlicy płuc, nazywanego powszechnie odkrywcą Zakopanego, wreszcie Kazimierza Dłuskiego (1855-1930), autora prac na temat roli tuberkuliny w gruźlicy i swoistego leczenia tej choroby, a także wraz z Sewerynem Sterlingiem (1846-1932), monografii dotyczącej zastosowania, sztucznej odmy płucnej przy leczeniu gruźlicy.

Na przełomie XIX i XX w. dołączył do nich Henryk Dobrzycki (1843-1914), pionier lecznictwa klimatycznego i sanatoryjnego, założyciel w 1879 r. pierwszego na ziemiach polskich i bodajże drugiego w świecie podmiejskiego sanatorium ludowego w Mieni pod Warszawą. Udowodnił on także tezę, że gruźlicę można skutecznie leczyć nie tylko w klimacie wysokogórskim, wprowadzając pojęcie leczenia gruźlicy w klimacie swojskim, nizinno-leśnym, tzw. „climatotherapia nostras”. Był to początek tworzenia kolonii leśnych dla ubogich ozdrowieńców, wychodzących ze szpitali.

Nie sposób nie wspomnieć o działalności Józefa Mariana Geislera (1859-1920), założyciela w 1890 r. „sanatorium doktora Geislera” w Otwocku, przekształconego w 1893 r. w sanatorium przeciwgruźlicze. Była to pierwsza stała placówka tego typu czynna cały rok i jednocześnie pierwsza stacja klimatyczna na ziemiach polskich, w której chorych z gruźlicą leczono dietą i kumysem. Duży wkład w rozwój ftyzjatrii wniósł również Teodor Dunin (1854-1909), którego zaangażowanie społeczne i niestrudzona kampania propagandowa w zakresie walki z gruźlicą, w oparciu o leczenie sanatoryjne doprowadziły do wybudowania w 1908 r. w Rudce niedaleko Warszawy sanatorium przeciwgruźliczego o charakterze społecznym, przeznaczonego dla niezamożnej inteligencji. Uważał, że podstawy tego leczenia polegają na dostarczeniu choremu świeżego powietrza i odpowiedniego pożywienia, które muszą być ujęte w określony system i wykonywane systematycznie pod nadzorem lekarza, a to właśnie zapewnia wyłącznie zakład zamknięty, czyli sanatorium.

Mariusz Migała (cdn.)

01 maja 2024

150 lat działalności stacji klimatycznej w Görbersdorf (Sokołowsko) (cz.3)

(5/2024)

W marcu 1875 r. funkcję radcy zdrowia w Görbersdorf objął Theodor Römpler. W czerwcu 1878 r. odkupił od barona Rössinga cały zakład i wkrótce przystąpił do budowy parku kuracyjnego. W roku 1883 wzniesiono willę w stylu szwajcarskim, nazwaną od imienia jego żony – „Elsa”, w której zamieszkał właściciel. W tym samym roku T. Römpler ofiarował teren na terasie ponad willą Rössinga Kościołowi protestanckimu. Budowę świątyni, finansowaną ze składek kuracjuszy, rozpoczęto w następnym roku. W 1885 r. dla gości z Rosji przy domu kuracyjnym założono ogród zimowy, w parku wzniesiono kaplicę obrządku prawosławnego, w następnym roku, pomiędzy domem kuracyjnym a tak zwaną „Turmvilla”, wybudowano dużą jadalnię. W 1887 r. powstała duża, zadaszona leżakownia. W latach dziewięćdziesiątych XIX w. powstała promenada, biegnącą z sanatorium do ruin zamku Radość.

Odkrycie w 1882 r. przez Roberta Kocha prątków gruźlicy zaważyło także na kierunku rozwoju leczenia klimatyczno-sanatoryjnego. W poglądach lekarzy przeważały wówczas założenia opracowane wcześniej przez P. Dettweilera, który uważał, że gruźlicę można leczyć w każdym miejscu, byleby powietrze było czyste. Stąd pod koniec lat osiemdziesiątych XIX w. liczba chorych w Görbersdorf wyraźnie zmalała i choć zmieniło się podejście do leczenia gruźlicy, metody Brehmera jednak całkowicie nie odrzucono, gdyż pamiętano, że potrafiła skutecznie radzić sobie z tą chorobą, zanim R. Koch dokonał swego epokowego odkrycia.

Recesja w Görbersdorf trwała zresztą krótko, gdyż na początku XX w. dał się zauważyć ponowny wzrost liczby kuracjuszy. Już w 1894 r. powstał kolejny zakład leczniczy – sanatorium „Marienhaus”, prowadzony przez doktorów Weichersa i Achtermanna, który przeznaczony był dla chorych na gruźlicę w fazie początkowej. Nowością było to, że obok urządzonej z wielkim komfortem „pierwszej klasy” dla najbardziej zamożnych, utworzono także oddział tańszy tzw. drugą klasę. Nie oznaczało to gorszej opieki i leczenia, lecz wyłącznie inne było miejsce zakwaterowania. Planowano również utworzenie oddziału „trzeciej klasy” dla najbiedniejszych, i mimo że nie każdego było stać na pobyt w Görbersdorf, uważano, iż w porównaniu do innych miejscowości był on stosunkowo tani.

Pamiętać jednak należy, że kuracja tam często trwała bardzo długo, stąd koszty rosły i trzeba było szukać takich oszczędności, aby sprawy finansowe nie przeszkodziły w leczeniu gruźlicy, która już wówczas stawała się problemem społecznym. Z uwagi na długi czas leczenia, nie każdy mógł sobie na nie pozwolić, stąd np. w Niemczech zainicjowano ruch na rzecz „sanatoriów ludowych”, który umożliwiał ludziom najuboższym korzystanie także z pobytów uzdrowiskowych, w trakcie których chorzy odzyskiwali zdrowie (ustępowała gorączka, wracało łaknienie, znikały poty nocne, oddech stawał się wolniejszy, ustępował kaszel itp.). Pierwsze sanatorium dla najuboższych (Volksheilstätte) wybudowano w Falkenstein koło Frankfurtu nad Menem w 1892 r., a kierownictwo powierzono P. Dettweilerowi.

W latach dziewięćdziesiątych XIX w. miejscowość Görbersdorf nadal się rozwijała; w 1898 r. liczyła 832 mieszkańców, w tym 618 ewangelików, 188 katolików i 25 Żydów. W roku 1908 żyło tam już 1328 mieszkańców, w tym 1031 ewangelików (z tego 1023 Niemców i 2 Polaków), 267 katolików (229 Niemców i 14 Polaków) oraz 29 Żydów.

Leczenie sanatoryjne w klimacie górskim było jedynym sposobem leczenia gruźlicy do około 1914 r. Po tej dacie, gdy zamknięto granice i trzeba było tworzyć sanatoria w klimacie zgoła odmiennym (Anglia, Holandia, Norwegia) okazało się, że wyniki także są dobre, często nawet trwalsze. Ponadto zmienił się już wówczas sposób leczenia gruźlicy, gdyż zaczęto stosować metodę odmy płucnej.

Görbersdorf po 1914 r. stał się stacją klimatyczną oraz ośrodkiem sportów zimowych, gdyż odwiedzający miejscowość Skandynawowie wybudowali tam skocznię narciarską. Zmiana charakteru miejscowości spowodowała odpływ mieszkańców. Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej miejscowość zamieszkiwało niewiele ponad 600 osób. W czasie wojny nie doznała żadnych zniszczeń i jeszcze kilka lat po jej ukończeniu sanatorium H. Brehmera było czynne pod nazwą „Grunwald”. Leczono w nim choroby płuc, w tym gruźlicę.

Bez wątpienia 60-letnia działalność uzdrowiska Görbersdorf, a przede wszystkim opracowana tam przez H. Brehmera metoda stosowana w leczeniu gruźlicy w początkowej fazie, przyczyniła się do rozwoju współczesnej ftyzjatrii. Ten pierwszy w Europie zakład klimatyczny dla chorych na gruźlicę był dla wielu ówczesnych ftyzjatrów wzorem i impulsem do stworzenia w innych miejscach podobnych lecznic. Miejscowa ludność jeszcze długo po śmierci twórcy görbersdorfskiej metody, pamiętała o nim, czcząc jego imię, wspominając zasługi i składając kwiaty w rocznicę śmierci.

Wykorzystując klimat podgórski, pożywną dietę i zabiegi hydroterapeutyczne, przyczynił się H. Brehmer do ukształtowania zasad współczesnego lecznictwa uzdrowiskowego, w którym najważniejszym założeniem jest zwiększenie obronności ustroju, uaktywnienie sił samoleczących oraz szeroko rozumiana profilaktyka. I pomimo że nie zawsze efekty balneo- i klimatoterapii były skuteczne, o czym niejednokrotnie przekonał się sam autor tej metody, to jednak rozpowszechnianie profilaktyki było bezdyskusyjne. „Jakże piękną jest myśl dania ubogim, chorym na suchoty, możności leczenia się w sanatoriach, które w nich wlewają nowe życie, a co najmniej – nowe siły do pracy i wiarę, ucząc sztuki życia w zdrowiu”, pisał niemiecki lekarz Peter Biedert, który jednocześnie dodawał, że „piękniejszą jest jedynie myśl walczenia z gruźlicą, zanim porwie ofiarę, a to przez dostarczenie ludności środków do życia – pracy, czyniąc całą ludność silną wobec zawsze grożącego nieprzyjaciela”.

Dlatego też, pomimo wprowadzenia pod koniec XIX w. w terapii chorych na gruźlicę leków o silnym działaniu, profilaktyka wykorzystująca ruch i naturalne metody, w tym klimat, stosowana była nadal i podobnie jest w czasach współczesnych.

Mariusz Migała

02 kwietnia 2024

150 lat działalności stacji klimatycznej w Görbersdorf (Sokołowsko) (cz.2)

(4/2024)

Herman Brehmer był pierwszą osobą, która uważała, że gruźlica jest uleczalna we wczesnej fazie rozwoju, a rzadziej w okresie zmian bardziej zaawansowanych. Już w swojej pracy doktorskiej pt. „Über die Gesetze der Entsehung und das Fortschreitens der Tuberkuloze der Lungen” („O prawach powstawania suchot płucnych”), którą obronił w 1853 r., wskazywał na korzyści wynikające z zastosowania klimatu w leczeniu gruźlicy. Kwestionował wykorzystywanie w jej leczeniu gorącego klimatu południowego, podkreślając korzyści, jakie daje klimat górski i podgórski. Utrzymywał także, że przyczyną zgonów w gruźlicy nie jest sama choroba, tylko „niezdyscyplinowanie” chorych i „niedbałość ich lekarzy”.

Hermann Brehmer początkowo wspólnie z żoną Marią von Colomb w latach 1854–1858 prowadził w Görbersdorf zakład przyrodoleczniczy, a następnie od 1859 r., gdy uzyskał koncesję od rządu pruskiego, uruchomił zakład leczniczy dla chorych na płuca. Wybór miejsca nie był przypadkowy, gdyż uwzględniał przede wszystkim położenie (klimat) oraz czynnik epidemiologiczny. Pacjentów leczył Brehmer wykorzystując głównie górskie powietrze, ruch na świeżym powietrzu, ćwiczenia oddechowe, prawidłowe, regularne odżywianie (mięso, jarzyny). Stosował także natryski z zimnej wody, połączone z rozgrzewającym nacieraniem, które miały poprawić łaknienie (osłabione przy małym ruchu), sen, regulację ciepła w skórze, pracę układu współczulnego i tarczycy. Leczenie farmakologiczne opierało się na stosowaniu morfiny, chloralu, pepsyny, taniny i czerwonego wina. „Przez ciągłą gimnastykę zaatakowane płuca uczą się prawidłowo funkcjonować, świeże górskie powietrze pobudza czynność serca. Do pobudzenia działalności skóry służą prysznice”. Zabiegi dostosowywano do potrzeb pacjenta, a każdy z nich znajdował się pod stałym nadzorem lekarza. Zakładano, że kuracja powinna odbywać się bez względu na porę roku. „Właściwej pory leczniczej, czyli tak zwanego sezonu, w zakładzie nie ma. Chorzy są leczonymi przez cały rok, lubo najwięcej bywa zwykle od czerwca do września”.

Podczas kuracji obowiązywał pacjentów reżim uzdrowiskowy. Już od pierwszego dnia pobytu kuracjusz musiał dostosować się do regulaminu, który uwzględniał rytm czuwania i wypoczynku. Metoda ta nie przez wszystkich była jednak akceptowana. Jak to zwykle bywało w przeszłości, sukces jednych, rodził zawiść i podejrzenia innych. Tak było wcześniej z metodą wodoleczniczą zaproponowaną przez Vincenza Priessnitza (1799-1851) w Gräfenbergu na Śląsku austriackim, tak też było z metodą H. Brehmera.

Najwięcej kontrowersji wzbudzało w tej metodzie aplikowanie chorym dużego wysiłku fizycznego. Szkoła Brehmera zalecała chorym umiarkowany ruch, jednakże stopniując go aż do jazdy na rowerze, nartach, wiosłowania, pływania i forsownej gimnastyce na powietrzu, nawet zimą. Dettweiler z kolei był zdania, że leczenie powinno polegać na leżeniu i werandowaniu, a swą ideę opierał nie tylko na rozumowaniu i obserwacji, ale i na znanej maksymie Laenneca, iż „najszczęśliwszym wypadkiem dla chorego na gruźlicę płuc jest złamanie nogi”. Z poglądem tym nie zawsze zgadzali się inni lekarze, także polscy, którzy tam pracowali, o czym świadczą liczne korespondencje napływające do redakcji polskich czasopism. Jednak mimo, że istniały wówczas dwie koncepcje leczenia gruźlicy (czynna i bierna aktywność), większość z nich skłaniała się raczej za ograniczeniem ruchu podczas terapii. Brak sprecyzowanej koncepcji dotyczącej terapeutycznej wartości ruchu w leczeniu gruźlicy wynikał z przesądów i braku wiedzy, a także rozpowszechnianych wówczas poglądów na temat budowy i zdrowia człowieka. Jeden z nich głosił, że jeśli ktoś jest rozgrzany, spocony i lekkomyślnie napije się wody „natenczas krew krzepnie i obieg, czyli krążenie krwi ustaje. W takim razie tworzą się na płucach wrzody bez ustanku się jątrzące, które nareszcie niszczą do szczętu płuca i śmierć za sobą sprowadzają”.

Krytyczne uwagi nie przeszkadzały kontynuować H. Brehmerowi działalności leczniczej i rozbudowywania zakładu, który od momentu uzyskania koncesji nie mógł pomieścić chętnych. W 1862 r. wybudował dwupiętrowy budynek kuracyjny z 40 pokojami, nazywany potocznie „Starym Domem” oraz pensjonat „Biały Dom” z 20 pokojami i „Villa Rosa” z 16 pokojami. Uporządkował także teren wokół zakładu, dzięki czemu powstał park leśny ze ścieżkami, strumykami i altanami oraz zabudowania gospodarcze. Sanatorium posiadało dużą liczbę ogrzewanych piecami pokoi, modnie wyposażonych, łóżka miały specjalne sprężynowe materace, a łączność z personelem utrzymywana była za pomocą dwóch dzwonków: jeden do wzywania służby, drugi w razie nagłej potrzeby. Integralną częścią uzdrowiska było także laboratorium chemiczne, gdzie badano przemianę materii oraz wykonywano analizy bakteriologiczne. W połowie lat siedemdziesiątych XIX w. do starej części domu kuracyjnego dobudował dla siebie mieszkanie, ogród zimowy, bibliotekę i wieżę, a pod koniec dekady wzniósł „Nowy Kurhaus”. W roku 1880, po kolejnej przebudowie całego zakładu, dysponowano łącznie 303 pokojami.

Zakład klimatyczny w Görbersdorf już po paru latach funkcjonowania zyskał sławę i uznanie u pacjentów z całej Europy, o czym świadczą liczby osób korzystających z kuracji, np. w 1872 r. zakład przyjął 396 osób, w tym 25 gości z Polski. W 1873 r. było ich już 706, w tym z Polski – 110. W liczbie tej było 574 chorych na gruźlicę (277 w pierwszym stadium choroby, z tego uważano za wyleczonych 65, 199 w drugim – wyleczonych 10 i 148 w trzecim – 14 zmarło, pozostali bez poprawy). Natomiast w 1874 r. (od stycznia do listopada) było 650 chorych (97 Polaków), z czego chorych na gruźlicę było 564. Ponieważ liczba chętnych przekraczała możliwości zakładu leczniczego, jeszcze przed śmiercią Brehmera powstały dwa dalsze zakłady lecznicze.

Drugi etap rozwoju Görbersdorf związany jest z osobą majora von Rössing, który w 1872 r. zamieszkał w tej miejscowości. Wkrótce też, nieopodal zakładu H. Brehmera wybudował willę w stylu szwajcarskim, która służyła jego rodzinie, a część pokoi wynajmowano kuracjuszom. W 1874 r. namówił on doktora Theodora Römplera (1845–1902), który w 1873 r. doktoryzował się na Uniwersytecie w Halle-Wittenberg, a po rozmowie z baronem von Rössing zobowiązał się do dwuletniego kierowania nowo powstałym zakładem. W tym samym czasie baron nabył grunty, rozciągające się od jego willi, w kierunku południowo-wschodnim oraz obszar u podnóża tak zwanej Wysokiej Góry. Jeszcze w tym samym roku położono kamień węgielny pod budowę nowego zakładu, który ukończono w 1876 r. Pod koniec lat siedemdziesiątych XIX w. kuracjusze mogli korzystać więc z domu barona, restauracji, zakładu kuracyjnego, pokoi zajazdu „Zur Preussische Krone” oraz pokoi wynajmowanych w okolicznych domach. W pobliżu zakładu wzniesiono budynek mieszczący natryski i łazienki. Dodać należy, że uzdrowisko nigdy nie należało do tanich, cena była jednak adekwatna do warunków, gdyż było ono dobrze zagospodarowane, posiadając pod koniec lat osiemdziesiątych XIX w. wodociąg i kanalizację, pocztę oraz połączenie telefoniczne.

Mariusz Migała (cdn.)

01 marca 2024

150 lat działalności stacji klimatycznej w Görbersdorf (Sokołowsko) (cz.1) (3/2024)

 Na początku drugiej połowy XIX w., większość lekarzy zajmujących się leczeniem gruźlicy zwróconych było w stronę Śląska, gdzie tradycje leczenia gruźlicy z wykorzystaniem naturalnych czynników rozpoczęły się wraz z opracowaniem metody klimatyczno-dietetycznej, stosowanej w leczeniu tej choroby. Jej autorem był Hermann Brehmer (1826-1889), w połowie Polak, syn Ślązaczki nazwiskiem Kążecka, który w 1859 r. założył w Görbersdorf, od 1945 r. Sokołowsko (540–600 m n.p.m.) koło Wałbrzycha, pierwszy w Europie zakład kuracji powietrznej. Niemal od początku istnienia zjeżdżali się do tego zakładu kuracjusze z całej Europy (Rosji, Węgier, Szwecji, Holandii, Włoch), a niekiedy i z dalszych stron świata (Ameryka Północna). To na jego wzór został stworzony ośrodek leczenia gruźlicy w Davos, a także inne liczne sanatoria przeciwgruźlicze, które zaczęły powstawać w dziewiętnastowiecznej Europie, w tym także na ziemiach polskich. W późniejszym czasie Görbersdorf zyskał miano „śląskiego Davos”, chociaż to Davos powinno nazywać się „szwajcarskim Görbersdorfem”, gdyż myśl założenia tego uzdrowiska podjął jeden z wyleczonych przez H. Brehmera lekarzy.

Hermann Brehmer pracując w Görbersdorf jako pierwszy w Europie opracował teoretyczne podstawy leczenia klimatycznego gruźlicy. Zaproponował metodę, w której kierował się faktem rzadszego występowania zachorowania na gruźlicę w miejscowościach położonych wysoko oraz założeniem, że suchotnicza, czyli duża klatka piersiowa z małym sercem powoduje, iż krew wolniej i słabiej krąży, z czego wynika gorsze odżywianie całego ustroju, a to predysponuje do zmian chorobowych w płucach. Stąd uważał, że poprawa odżywienia ustroju i stały pobyt w górach przynosi korzystne rezultaty w leczeniu suchot płucnych. Często zwykł mawiać: „Celem kuracji jest, żeby pacjent sam swoją chorobę zwalczyć się starał. Trzeba go przez wzmocnienie organizmu uczynić odpornym”. Założeniem więc było, że klimat podgórski wpływa na zwiększenie ilości krwi, bowiem zmniejszone ciśnienie powietrza wywołuje szybszy obieg krwi i zwiększa liczbę skurczów serca. Trafnie więc oceniał korzystną rolę świeżego powietrza w leczeniu gruźlicy, błędnie jednak zalecał swoim pacjentom wielogodzinne przebywanie na świeżym powietrzu w ruchu, często też w pełnym słońcu. Założenia teoretyczne, na których H. Brehmer opierał swoją metodę były jednak niedokładne, gdyż „teoria małosercowości” w gruźlicy płuc, oparta na poglądach Karla Rokitansky’ego (1804-1878), który zresztą był promotorem jego pracy doktorskiej, jeszcze pod koniec XIX w. odeszła w zapomnienie.

W latach 1870–1876 funkcję drugiego lekarza w zakładzie klimatycznym Brehmera pełnił jego uczeń Peter Dettweiler (1837–1904), który przekonał mistrza, że zamiast kąpieli i wielogodzinnych górskich spacerów lepsze skutki przynosi leżakowanie, o każdej porze roku, nawet w dni chłodne i mroźne. Pomimo, że istnieją rozbieżności w literaturze, czy metodę H. Brehmera zmodyfikował Alfred Sokołowski czy P. Dettweiler, który pracował tam już przed przyjazdem do Görbersdorf polskiego lekarza, wydaje się jednak, że obaj przysłużyli się do zmiany przez Brehmera poglądów, głównie dotyczących wprowadzenia spokoju i reżimu sanatoryjnego, co uchroniło autora metody przed kompromitacją.

Peter Dettweiler wysiłek fizyczny stosował bardzo ostrożnie (zarzucano mu nawet, że w odróżnieniu od H. Brehmera, który przesadzał z aktywnością ruchową u swoich pacjentów, on z kolei nakazywał chorym wielomiesięczny „trupi bezruch” na zacienionych werandach), a jedynie po uzgodnieniu z lekarzem można było go zastąpić spacerem, przejażdżką lub zabawami towarzyskimi na powietrzu. Po latach przeforsował także w nauce pogląd, że gruźlicę można leczyć w każdym klimacie, gdy powietrze jest świeże, czyste i wolne od pyłów. Ponadto uważał on, że w leczeniu gruźlicy płuc, w którym wymagane jest duże zdyscyplinowanie chorego, musi być brana pod uwagę osobowość pacjenta, gdyż jak zwykł mawiać „człowiek dotknięty suchotami płucnymi nie umiera na nie, lecz na swój charakter”.

Do rozwoju görbersdorfskiej metody leczenia przyczynił się także Alfred Sokołowski (1849-1924), wybitny polski ftyzjatra, który początkowo sam przebywał tam jako pacjent, a następnie został bliskim współpracownikiem Brehmera, pełniąc przez sześć lat (1874–1880) obowiązki jego głównego asystenta, a także prowadząc badania dotyczące samego klimatu.

Alfred Sokołowski obserwując w ciągu tych paru lat wpływ leżakowania, zimnych kąpieli, wzmożonej aktywności fizycznej i obfitej diety, często zauważał – podobnie jak wcześniej Dettweiler – że u niektórych chorych stan się pogarszał. Gdy jednak wprowadzał leżakowanie w spokoju na powietrzu, w miejscu chronionym od wiatru i słońca, ich stan się poprawiał. Większą aktywność fizyczną zalecał więc tylko chorym w początkowym stadium choroby, a dodatkowo podawał im podskórnie kreozot i 2% „nalewkę jodową”. Stąd też widział potrzebę modyfikacji brehmerowskiej metody, do czego zresztą udało mu się z czasem przekonać jej autora. Można nawet powiedzieć, że gdyby nie A. Sokołowski, metoda sanatoryjnego leczenia gruźlicy tak samo by się skompromitowała, jak pierwotny sposób leczenia starą tuberkuliną przez R. Kocha.

W okresie tym A. Sokołowski (po drugiej wojnie światowej nazwę Görbersdorf zamieniono na Sokołowsko czcząc w ten sposób pamięć i zasługi doktora Alfreda Sokołowskiego) napisał kilka wartościowych prac z zakresu leczenia gruźlicy płuc, które przyczyniły się do stworzenia podobnych zakładów na ziemiach polskich. Pierwsze w Polsce sanatorium przeciwgruźlicze powstało w 1879 r. w Mieni koło Mińska Mazowieckiego, następnie w 1893 r. w Otwocku, w 1898 r. w Zakopanem, w 1909 r. w Hołosku Wielkim koło Lwowa. Przypuszczać należy, że większość z nich założono z inicjatywy A. Sokołowskiego lub lekarzy, z którymi współpracował bądź utrzymywał bliskie kontakty.

Dodatkowo w 1878 r. do Görbersdorf przybył przyjaciel A. Sokołowskiego dr Tytus Chałubiński (1820-1889), który leczył tam swojego ciężko chorego syna. Był lekarzem-społecznikiem, przyrodnikiem, profesorem Szkoły Głównej w Warszawie, kierownikiem oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Ewangelickiego w Warszawie, pionierem klimatycznego leczenia gruźlicy w Polsce, odkrywca walorów leczniczych Zakopanego i Tatr. Człowiekiem wielkiej odwagi i wielkiego serca, zaangażowany w wydarzenia poprzedzające wybuch powstania styczniowego. Mógł więc bliżej przyjrzeć się metodzie i ocenić wartość stosowanego leczenia klimatycznego. I pomimo że syn zmarł, Chałubiński był wielkim zwolennikiem i popularyzatorem metody Brehmera. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że pobyt dr. T. Chałubińskiego zaowocował pośrednio jego zainteresowaniem się Zakopanem, gdyż po pobycie w Görbersdorf rozpoczął poszukiwania okolicy zbliżonej do tego uzdrowiska dla zorganizowania na ziemiach polskich takiego samego ośrodka leczenia gruźlicy.

Mariusz Migała (cdn.)

02 lutego 2024

Rozwój leczenia i sposobów walki z gruźlicą ze szczególnym uwzględnieniem terapii balneoklimatycznej cz. 2 (2/2024)

Na początku II połowy XIX w., niemal cały świat lekarski zwrócony był jednak w stronę Śląska, gdzie tradycje leczenia gruźlicy z wykorzystaniem naturalnych czynników rozpoczęły się wraz z opracowaniem metody klimatyczno-dietetycznej, stosowanej w leczeniu tej choroby. Jej autorem był Herman Brehmer (1826–1889), w połowie Polak, syn Ślązaczki, który w 1859 r. założył w Görbersdorf (od 1945 r. Sokołowsko – 540-600 m n.p.m.) koło Wałbrzycha, pierwszy w Europie zakład kuracji powietrznej. To na jego wzór został stworzony ośrodek leczenia gruźlicy w Davos, a także inne liczne sanatoria przeciwgruźlicze, które zaczęły powstawać w dziewiętnastowiecznej Europie, w tym także na ziemiach polskich.

Brehmer leczenie klimatyczne zalecał u młodych osób, u których nie zaszły trwałe zmiany gruźlicze, wykazujący wrodzoną lub nabytą skłonność do nieżytów błon śluzowych narządu oddechowego. Pacjentów leczył wykorzystując głównie górskie powietrze, ruch na świeżym powietrzu, ćwiczenia oddechowe, prawidłowe, regularne odżywianie (mięso, jarzyny). Stosował także natryski z zimnej wody, połączone z rozgrzewającym nacieraniem, które miały poprawić łaknienie (osłabione przy małym ruchu), sen, regulację ciepła w skórze, pracę układu współczulnego i tarczycy. Leczenie farmakologiczne opierało się na stosowaniu morfiny, chloralu, pepsyny, taniny i czerwonego wina.

W latach 1870-1876 funkcję drugiego lekarza w zakładzie klimatycznym Brehmera pełnił jego uczeń Peter Dettweiler (1837-1904), który przekonał mistrza, że zamiast kąpieli i wielogodzinnych górskich spacerów lepsze skutki wywołuje leżakowanie, o każdej porze roku, nawet w dni chłodne i mroźne. Wysiłek fizyczny stosował więc bardzo ostrożnie. Zarzucano mu nawet, że w odróżnieniu od H. Brehmera, który przesadzał z aktywnością ruchową u swoich pacjentów, on z kolei nakazywał chorym wielomiesięczny „trupi bezruch” na zacienionych werandach. Jedynie po uzgodnieniu z lekarzem można było go zastąpić spacerem, przejażdżką lub zabawami towarzyskimi na powietrzu. Po latach przeforsował także w nauce pogląd, że gruźlicę można leczyć w każdym klimacie, gdzie powietrze jest świeże, czyste i wolne od pyłów. Ponadto uważał, że w leczeniu gruźlicy płuc, w którym wymagane jest duże zdyscyplinowanie chorego, musi być brana pod uwagę osobowość pacjenta, gdyż jak zwykł mawiać „człowiek dotknięty suchotami płucnymi nie umiera na nie, lecz na swój charakter”.

Do rozwoju görbersdorfskiej metody leczenia przyczynił się także Alfred Sokołowski (1850-1924), wybitny polski ftyzjatra, który początkowo sam przebywał tam jako pacjent, a następnie został bliskim współpracownikiem Brehmera, pełniąc przez sześć lat (1874-1880) obowiązki jego głównego asystenta, a także prowadząc badania dotyczące samego klimatu. Pobyt ten zaowocował zainteresowaniem i rozpropagowaniem na ziemiach polskich metody „brehmerowskiej” w leczeniu gruźlicy płuc. Jego działania dały początek powstawaniu specjalnie przeznaczonych do leżakowania krytych tarasów, werand i sal – tzw. aerosolariów, w których niezależnie od pory roku i pogody, chory mógł leżakować na świeżym powietrzu niemal przez cały dzień.

Po tym, jak próby z tuberkuliną i innymi wyciągami z prątka gruźlicy nie spełniły oczekiwań, rozpoczęły się próby szczepień przeciwgruźliczych. Badania dotyczące odporności przeciwgruźliczej rozpoczęły się w 1882 r. i trwały przez cały XX w. Pierwsze próby z wywołaniem odporności biernej przez wstrzykiwanie surowic przeciwgruźliczych okazywały się jednak mało użyteczne, gdyż iniekcje zabitych prątków dawały tylko nieznaczną odporność. Na początku XX w. dwaj francuscy uczeni Albert Calmette (1863-1933) i Camille Guerin (1872-1961) rozpoczęli badania nad wyhodowaniem szczepu, który nie wywołuje choroby gruźliczej i uzyskaniem swoistej szczepionki. Po trzynastu latach wyhodowali szczep prątka bydlęcego o obniżonej zjadliwości. Wyhodowaną w 1921 r. odmianę prątka nazwano bakcylem Calmette-Guerin, a szczepionkę z niego przygotowaną – szczepionką BCG, która obok odporności, wywołuje nadwrażliwość, zabezpieczając ustrój przed zjadliwymi prątkami. Szczepienia BCG przeprowadza się u osób z ujemnym odczynem tuberkulinowym i nie mających klinicznych zmian gruźliczych. Pod wpływem szczepienia pojawia się dodatni odczyn tuberkulinowy oraz swoiste przeciwciała we krwi.

Na początku XX w. rozpoczęto na szeroką skalę leczenie zachowawcze w postaci leków przeciwprątkowych. W latach 20. zaczęto stosować np. sole złota lub miedzi, większość z nich była jednak nieskuteczna. Przełom w leczeniu farmakologicznym tej choroby nastąpił dopiero w 1944 r., gdy Selman Abraham Waksman (1888-1973) wyizolował ze szczepu promieniowców (Streptomyces griseus) substancję, którą nazwał „streptomycyną”. Lek znalazł szerokie zastosowanie, gdyż atakuje zarówno bakterie Gram-dodatnie, jaki i Gram-ujemne. Za odkrycie streptomycyny Waksman otrzymał w 1952 r. Nagrodę Nobla. Jak się niebawem okazało największą zaletą tego antybiotyku była zdolność niszczenia kwasoodpornego prątka wywołującego gruźlicę.

Jak wynika z analizy materiałów źródłowych, podejmowano różne sposoby leczenia gruźlicy, choć ich skuteczność nie zawsze była dobra. Przełom nastąpił w 1887 r., gdy Sir Robert William Philip (1857-1953) ogłosił zasady „Systemu Edynburskiego” w zakresie walki z gruźlicą. Na jego podstawie zorganizował opiekę ftyzjatryczną, polegającą na leczeniu domowym, utworzeniu poradni przeciwgruźliczej (1887), uruchomieniu szpitala przeciwgruźliczego (The Rogal Victoria Hospital – 1894 r.) i utworzeniu pierwszej katedry ftyzjatrii (1917). Koncepcja ta systematyzowała dotychczasowy sposób leczenia gruźlicy, gdyż jak mówił sam autor „najwięcej cieszy mię oddzielenie się ftizjologii od interny, gdyż dopiero teraz ogół lekarzy może być przygotowany do walki z gruźlicą i tylko w tych warunkach walka ta może dać wyniki”. Ponadto przewidywał on także połączenie leczenia sanatoryjnego, szpitalnego i pracę poradni przeciwgruźliczych.

Od 1901 r. został przyjęty przez Francję „System edynburski”, który w Europie spopularyzował Albert Callmette, gdy założył w 1901 r. poradnię przeciwgruźliczą w Lille. Gdy system ten został przyjęty przez inne kraje, stał się z biegiem lat podstawą współczesnej organizacji walki z gruźlicą, w której każde ogniwo było tak samo ważne, przy czym ośrodkiem kierowniczym była poradnia. Od tego momentu w walce z gruźlicą nie ograniczano się wyłącznie do okazywania chorym pomocy ambulatoryjnej lub szpitalnej, ale zaczęto interesować się życiem chorego, jego warunkami ekonomicznymi, domowymi i zawodowymi, szukano chorych w najwcześniejszym okresie jego choroby, aby mu naprawdę pomóc.

Po I wojnie światowej w Europie obowiązywały dwa systemy zwalczania gruźlicy; niemiecki oparty o tworzenie sanatoriów przeciwgruźliczych oraz francuski oparty o organizowanie przychodni przeciwgruźliczych.

Po II wojnie światowej nastąpił rozwój współczesnych metod leczenia gruźlicy, wśród których czołową rolę zaczęła odgrywać chemioterapia przeciwprątkowa. Pozostałe metody stały się tylko jej uzupełnieniem. Chodzi o leczenie chirurgiczne, klimatyczne, dietetyczne, spoczynkowe, które już nie odgrywały takiej roli jak przed wojną. Ponadto sama chemioterapia ulegała wciąż modyfikacjom, co związane było z wprowadzaniem coraz to nowych leków.

Podsumowując, należy stwierdzić, że gruźlica istniała od czasów przedhistorycznych, ale tylko w niektórych krajach, regionach, czy miastach i tylko w niektórych epokach historycznych była chorobą częstą, powodującą wiele zgonów. Ze stanu endemii przerodziła się na przełomie XVIII i XIX w. w Europie Środkowej w bardzo groźną epidemię i od tego momentu datuje się rozpoczęcie walki z tą chorobą w oparciu o zdobycze nauk medycznych. I choć starano się, aby zwalczanie gruźlicy płuc nie było sztuką, tylko wiedzą, to jednak leczenie człowieka oparte o wiedzę, jest nadal sztuką, której nie do końca można się nauczyć wyłącznie z podręczników.

Mariusz Migała, Beata Skolik

01 stycznia 2024

Rozwój leczenia i sposobów walki z gruźlicą ze szczególnym uwzględnieniem terapii balneoklimatycznej cz. 1 (1/2024)

Gruźlica jak żadna inna choroba towarzyszy człowiekowi od początku życia na Ziemi, a wpływ epidemii gruźlicy, jak zresztą każdej innej choroby nagminnej nie był tylko przejściowy. Według Z. Moskwy w dziejach leczenia gruźlicy można wyodrębnić trzy okresy. Pierwszy, zaczynający się od czasów najdawniejszych i trwający do połowy XIX w., w którym leczenie choroby miało najpierw charakter teurgiczny, a następnie empiryczny. Drugi okres, trwający od połowy XIX w. do wybuchu II wojny światowej, w którym początkowo dominował sanatoryjno-wypoczynkowo, a następnie chirurgiczny sposób leczenia. Ostatni okres rozpoczął się po 1945 r. i trwa do dnia dzisiejszego, w którym rozwijają się nowoczesne metody leczenia w oparciu o chemioterapię.

Za najstarszy dokument zawierający wzmianki o gruźlicy uważany jest kodeks Hammurabiego z 2250 r. p.n.e. W starożytnych Indiach uważano gruźlicę za chorobę dziedziczną i zakaźną. W X w. p.n.e. znano kliniczne objawy suchot (kaszel, biegunka, wychudzenie, podniesiona temperatura ciała) oraz sposoby ich leczenia (dieta wysokobiałkowa, klimatoterapia, umiarkowane ćwiczenia). Perscy lekarze, chorym na gruźlicę zapisywali olejki różane, żywicę styraksową oraz szyszki sosnowe. W Chinach natomiast już przed pięcioma tysiącami lat wiedziano, że suchoty umiejscawiają się w płucach i objawiają się kaszlem, odpluwaniem plwociny zawierającej ropę i krew oraz chudnięciem.

W V w. p.n.e. greccy lekarze znali już gruźlicę płuc na tyle, że na podstawie ich opisów można określać różne przebiegi choroby, tzn. ostre, przewlekłe, powikłane ropniakiem opłucnej, krwiopluciem itp. Hipokrates pozostawił po sobie opisy rodzaju suchot, przypominające zaawansowane i różne postacie choroby (ostre, przewlekłe, powikłane). Opisy te dotyczą zachorowań na wyspie Thasos, gdzie około 500 r. p.n.e. „jako władczyni nad wszystkimi chorobami panowała phthisis”.

Pierwsze wzmianki o tym, że gruźlica jest chorobą zakaźną, która może szerzyć się przez bliski kontakt z chorą osobą, pojawiły się sto lat później u Arystotelesa (384-322 p.n.e.), który w swoim dziele pt. „Zagadnienia przyrodnicze” napisał, że ci, którzy mają kontakt z chorymi na gruźlicę zapadają na tę samą chorobę, zarażając się przez zepsuty oddech. Podobnie uważał Galen, który określał chorobę jako „wyniszczenie organizmu wskutek owrzodzenia płuc lub piersi”, wprowadzając podział gruźlicy na ostrą i przewlekłą. Powstawanie epidemii w zbiorowisku ludzkim tłumaczył wspólnie działającymi czynnikami: wpływem atmosfery, indywidualną predyspozycją i zakażeniem. Plutarch uważał natomiast, że prawdziwe suchoty płucne wymagają leczenia, gdyż kiedy choroba jest przedawniona, trudniej ją opanować”. Podobnego zdania był Celsus, natomiast Avicenna (980-1037) w czwartej księdze „Kanonu medycyny” uznał gruźlicę za chorobę mogącą rozwijać się w innych narządach poza płucami.

Dopiero jednak Areteus z Kapadocji (II w. n.e.) spośród wielu postaci charłactwa wyodrębnił stan chorobowy, który przypominał zespół objawów zaawansowanej gruźlicy. To on pierwszy zdefiniował ją jako „owrzodzenie płuc po długim kaszlu, któremu towarzyszą krwioplucia, ropna plwocina, chudnięcie, skrzydlate odstające łopatki, rumieńce na twarzy, a jeżeli do takiego stanu dołącza się biegunka – wszystko skończone”.

W wiekach średnich suchoty, które masowo zabijały ludzi nazywano białą dżumą, i chociaż narastało zatłoczenie w miastach, a życie było bez bieżącej wody i krytej kanalizacji, choroba ta nie była wcale klęską społeczną średniowiecznych miast. Częściej bowiem ludność chorowała na trąd, szkorbut, skrofuły i inne ostre epidemiczne choroby zakaźne.

W XVI w. Włoch Girolamo Fracastoro (1478-1553), uważany za pioniera nowoczesnej epidemiologii, w swym dziele „O chorobach zakaźnych”, opierając się na poglądach poprzedników i własnych obserwacjach, podważył nienaruszalny dotąd pogląd Galena, uznając, że jedne choroby zakaźne szerzą się tylko przez bezpośrednie zetknięcie się, inne przez przedmioty, na których znajduje się czynnik wywołujący zakażenie, wreszcie jeszcze inne jak ospa, dżuma, gruźlica przenoszą się na odległość. To on jako pierwszy określił gruźlicę jako chorobę zaraźliwą, szerzącą się przez styczność z chorymi i używanymi przez nich przedmiotami.

W 1689 r. o leczeniu gruźlicy wspomniał w swoim dziele „Phthisiologia” Richard Morton (1637-1698), który w zaawansowanym stadium choroby zalecał unieszkodliwianie substancji szkodliwych poprzez wymioty, poty, stosowanie środków moczopędnych i krioupustów. Z kolei Thomas Willis (1621-1675) leczył suchoty płucne wodami mineralnymi.

Jednak dopiero w XIX w., po ustaniu wojen napoleońskich, zaczęto gruźlicę traktować jako chorobę masowo zabijającą i nazywać klęską społeczną. Związane to było z przemianami ekonomicznymi w państwach europejskich, jakie dokonały się pod koniec stulecia, które wpłynęły na oblicze epidemiologiczne gruźlicy, a przede wszystkim na jej bardzo szybki rozwój.

Od około 1873 r. próbowano leczyć gruźlicę przy pomocy bezpośrednich iniekcji substancji przeciwgruźliczych (np. roztwór nadmanganianu potasu, kwas karbolowy, kreozot) w miąższ płucny, jednak leczenie farmakologiczne traktowane było jeszcze wówczas jako postępowanie podrzędne i uzupełniające.

Kamieniem węgielnym wszelkich badań epidemiologicznych i racjonalnego zwalczania chorób zakaźnych stał się rozwój bakteriologii i praca jej licznych badaczy, na czele z Louisem Pasteurem (1822-1895) oraz Robertem Kochem (1843-1910), który doprowadził do odkrycia prątków gruźlicy w plwocinie chorych na gruźlicę, wyhodował je i wykazał, że można nim zarazić zwierzęta doświadczalne.

Kolejnym krokiem w rozwoju leczenia gruźlicy było odkrycie w 1895 r. przez fizyka Wilhelma C. Roentgena (1845-1923) właściwości promieni katodowych, które przenikając przez ciało ludzkie potrafią wywołać na specjalnym ekranie cienie, co stanowiło przełom we wczesnym wykrywaniu i różnicowaniu gruźlicy płuc.

Na przełomie XIX i XX w. gruźlicę leczono sposobami zachowawczo-objawowymi oraz inwazyjnymi. Wśród pierwszych, najbardziej rozpowszechniona była metoda sanatoryjno – klimatyczno – wypoczynkowa, natomiast w drugim sposobie chodziło o wytworzenie i podtrzymanie odmy sztucznej opłucnowej. Jako pierwszy podał wskazania, technikę i sposoby leczenia Carlo Forlanini (1847-1918) w 1882 r., który, zabieg ten zastosował w gruźlicy płuc w 1888 r., wyniki zaś wieloletnich prób i doświadczeń opublikował dopiero w 1906 r.

Mariusz Migała, Beata Skolik (cdn.)