Artykuł 9 (SH 2022)

Doktor Apolinary Tarnawski (1851-1943) – pionier przyrodolecznictwa i fizjoterapii w geriatrii w Polsce. Lecznica w Kosowie Cz.2

Jak wspomniano w pierwszej części tekstu, zakład leczniczy założony przez A. Tarnawskiego znajdował się niedaleko Kosowa, we wsi Smodna (400 m n.p.m.), w najbardziej na południe wysuniętym obszarze II Rzeczpospolitej. Powstał wśród parku drzew owocowych i ozdobnych, osłonięty od zachodu i północy górami oraz w odległości jednego kilometra lasami (liściastymi i iglastymi). Średnia roczna temp. powietrza wynosiła 9 stopni C (najwyższa w całej Galicji), średnia opadów atmosferycznych – 600-700 mm, stopień zachmurzenia też był najniższy w całej Galicji. Wiosna nadchodziła tam najwcześniej, natomiast zima przychodziła najpóźniej. Specyficzny klimat, w którym mało było dni deszczowych i pochmurnych, połączony z niezwykle czystym powietrzem, Tarnawski porównywał do południowego Tyrolu. Początkowo sezon kuracyjny trwał od 1 maja do końca października, a w latach 20. XX w. od 15 kwietnia do połowy listopada. Składał się wówczas z trzech części: wiosenny (15 kwietnia do połowy czerwca), letni (16 czerwca do końca sierpnia) i jesienny (wrzesień do połowy listopada). Początkowo w zimie zakład był zamknięty, jednak z biegiem lat także zimą zakład oferował korzystanie z łaźni słonecznej na zewnątrz, także kąpiele słoneczne, narciarstwo, saneczkarstwo i łyżwiarstwo.

W czasie pierwszej wojny światowej zakład został rozgrabiony i zdewastowany. Kilka lat zajęło Tarnawskiemu jego odbudowanie i ponowne uruchomienie, bowiem stało się to dopiero w 1922 r. Po rozbudowie, zwiększono w nim liczbę miejsc (na otwarciu bawiło 250 osób), choć wyposażenie było skromne, bez większego komfortu, gdyż jak przekonywano dbanie o wygodę osłabia „wolę, gdy przez obcowanie z naturą zdobywa się samodzielność i zdrowe instynkty”. Ważniejsze od wygód było stosowanie w Zakładzie nowych wówczas metod leczenia m.in. hydroterapii wg ks. Kneippa, kuchni jarskiej wg dr. Heinricha Lahmanna (1860-1905), a także kąpieli powietrzno-słonecznych stosowanych przez dr. Arnolda Rikli’ego (1823-1906) w Velde.

Zakład już wcześniej (1912) wymieniany był wśród ważnych ośrodków wypoczynkowych w ówczesnej Galicji, w którym dr Tarnawski, wykorzystując poszczególne elementy wymienionych metod przyrodolecznictwa, starał się stworzyć „polską metodę, łatwą i zrozumiałą, taką, aby każdemu była przystępna”. Punktem wyjścia było założenie, że jedną z zasadniczych przyczyn powstawania wielu chorób jest nieodpowiedni tryb życia, zwłaszcza niewłaściwe odżywianie. Stąd nawoływał, by rozwijać profilaktykę i krzewić wiedzę na temat zdrowia i higieny.

Po odbudowie Zakładu Tarnawski nadal doskonalił swą metodę, w której chodziło o stworzenie podstaw higienicznego życia, z którymi chorzy mogliby się praktycznie zapoznać w trakcie kuracji, by w przyszłości stosować ją po powrocie do domu. Poza tym zwracał uwagę na atmosferę panującą w Zakładzie, która miała być daleka od sztucznej wystawności panującej w europejskich uzdrowiskach.

Fakt ponownego otwarcia Zakładu przyjęto z dużym zadowoleniem wśród polskiej bohemy, gdyż już wcześniej lecznica cieszyła się dużym zainteresowaniem. Po ponownym otwarciu do Zakładu przybywali ludzie z całej Polski, a frekwencja była tak duża, że jak powiedział jeden z pacjentów „z tych ludzi można by utworzyć pochód na Wawel”. Do wybuchu pierwszej wojny światowej, Kosów był drugą po Zakopanem miejscowością, do której przyjeżdżali Polacy nie tylko z Galicji, ale ze wszystkich trzech zaborów. Przyjeżdżali tam znani pisarze, aktorzy, artyści, poeci, malarze, politycy, rekonwalescenci, którzy byli represjonowani za działalność niepodległościową. Dzięki temu Kosów pełnił rolę łącznika podzielonej ojczyzny. Do Zakładu Tarnawskiego przyjeżdżali również pacjenci z zagranicy m. in. z Rzymu, Bukaresztu a nawet Finlandii. Miejsce to bowiem było wyjątkowe, sprzyjając zarówno wypoczynkowi, jak też poprawie kondycji psychicznej i fizycznej Polaków, zważywszy, że w okresie międzywojennym, moda na wypoczynek z dala od domu, w atrakcyjnych regionach, z niecodzienną kulturą i atmosferą stawała się coraz powszechniejsza.

W nowej rzeczywistości, od samego początku kuracja u dr. Tarnawskiego stała się czymś wyjątkowym, modnym, należała do pewnej ekstrawagancji, by nie powiedzieć, że głodówki przeprowadzane w zakładzie nabrały snobistycznego charakteru. Jednak większość osób przybywała tam celem odnowy sił oraz poprawy zdrowia. Świadczy o tym frekwencja, która rocznie wynosiła około 2-3 tys. kuracjuszy, pomimo, że pobyt w lecznicy nie należał do najtańszych, z zastrzeżeniem, że opłata była zróżnicowana w zależności od rodzaju pokoju.

Kuracja w Zakładzie Leczniczym w Kosowie miała na celu nie tylko poprawę stanu zdrowia, bowiem dr Tarnawski starał się także oddziaływać wychowawczo na pacjenta, przyzwyczajając go do przestrzegania zasad higieny nie tylko na terenie Zakładu, ale także w domu, gdy wracała do normalnego trybu życia codziennego. Służyły temu pogadanki, podczas których wpajał kuracjuszom zasady zdrowego życia, aby słuchacze umieli je później stosować u siebie w domu. Dwa do trzech razy w tygodniu odbywały się wykłady z higieny przez lekarzy zakładowych, a z innych dziedzin, np. z literatury, polskich wynalazków czy historii dawnej Polski, przez prelegentów z grona pacjentów. Dzięki temu kosowska lecznica po kilkunastu latach działania zyskała miano „nowoczesnej uczelni zdrowia”.

Po odbudowie Zakładu, leczeniem, tak jak przed wojną, nadal kierował sam właściciel, który do pomocy miał jednego lekarza i lekarkę, czasem dwóch lekarzy. W leczeniu używane były wyłącznie środki przyrodolecznicze (fizykalne), tj. gimnastyka, masaż (mięsienie), kąpiele słoneczne oraz powietrzne na osobnym boisku dla mężczyzn i kobiet, które uważał za najważniejszy środek przyrodoleczniczy. Stosował także leczenie wodą, na wzór metody ks. Kneippa, jednak znacznie złagodzone.

Dużą uwagę przywiązywał do diety, zalecając umiarkowanie i wstrzemięźliwość. Przestrzegając przed zbyt obfitymi posiłkami zwykł mawiać: „nie przekarmiaj się, a nie będziesz chorował”. W zależności od wskazań leczniczych stosowano mieszaną dietę: mięsną lub jarską (bez mięsa). Każdy posiłek obfitował w jarzyny i owoce. Oprócz diety, stosował też inne środki, tj. sen na otwartym powietrzu, biegi boso, kąpiele w lodowatej, górskiej rzece, ćwiczenia gimnastyczne i oddechowe oraz prace fizycznie (tzw. roboty dla inteligencji, praca w ogrodzie) i tańce. Zajęcia te wykonywane były od wczesnego ranka do wieczora, przez dzieci, młodzież i dorosłych. Leczenie wodą odbywało się w łazienkach z dachem szklanym, w których było dużo słońca i świeżego powietrza, jak też chodzenie boso po rosie i brodzenie oraz kąpiel rzeczna w Rybnicy. Był zwolennikiem powrotu do natury, dlatego dużo uwagi przywiązywał do chodzenia boso i higieny stóp. Uważał, że hartowanie stóp wpływa na całe ciało, że radioaktywność ziemi łatwiej przechodzi przez bose stopy i wzmacnia tym samym układ nerwowy. Najlepsze według niego było chodzenie po wilgotnej ziemi lub rosie, która zawierała w sobie wodę utlenioną, działającą przekrwienie i dezynfekująco. Do tego dochodziło korzystne działanie powietrza i słońca. Nieprzyzwyczajonym do tego typu kuracji zalecał wskazówki jak hartować stopy. Obok kąpieli słoneczno-powietrznych i wody, aplikowano pacjentom również masaż (wykonywany przez służbę łazienną i lekarzy) oraz automasaż. Aktywność fizyczną, którą ordynował dzieciom, młodzieży i starszym, od wczesnego ranka do wieczora, przyjmowała różne formy i była zróżnicowana, w zależności od przygotowania kondycyjnego. Spośród wielu form ruchowych zalecał więc gimnastykę poranną, z przyrządami i bez, gry sportowe, piesze wycieczki i praca w ogrodzie, która miała być połączeniem ruchu na świeżym powietrzu i jarskiej diety, służące wzmocnieniu i hartowaniu ciała w słońcu i powietrzu. Ćwiczenia oddechowe stosowane były kilka razy w tygodniu i łączono je z muzyką, czasami też z tańcami na otwartej hali gimnastycznej. Łączenie rytmiki ruchowej z muzyką stosowano wówczas szczególnie w uzdrowiskach, gdzie często przebywali chorzy słabowici z zaburzeniem równowagi układu czuciowo ruchowego. Zajęcia te miały wyrobić poczucie rytmu i poprawić ruchomość stawów.

Życie w Zakładzie zorganizowane było w oparciu o regulamin, który obowiązywał z chwilą przekroczenia bramy zakładowej. W pierwszych jego punktach umieszczone było wskazanie do przestrzegania zasad, co wiązało się z osiągnięciem jak najlepszych rezultatów w leczeniu. W kolejnych punktach zapisane były godziny pracy lekarza kierującego oraz lekarzy pomocniczych. W regulaminie opisana została również książeczka ordynacyjna, w której lekarz zapisywał wszystkie wskazówki dotyczące środków leczenia. Tam również lekarz kierujący przypisywał pacjentowi lekarza, który miał się opiekować kuracjuszem. W trakcie kuracji istotne było przestrzeganie czasu, bowiem wszystkie zabiegi miały określone godziny.

Wszystkie zabiegi były nadzorowane były przez lekarzy, którzy czuwali nad leczącymi się, a w pogadankach i odczytach objaśniali znaczenie higienicznego trybu życia, dając jednocześnie wskazówki jak zdobyć i utrzymać zdrowie i energię życiową w przyszłości. Podczas kuracji podkreślano znaczenie odpowiedniego trybu życia oraz fakt, że kuracjusze postępują ściśle według wskazań lekarza. Niektórzy uważali nawet, że dobre wyniki kuracyjne w kosowskiej lecznicy były wynikiem zaprowadzonego tam i konsekwentnie stosowanego trybu życia. Wdrożenie pacjenta do odpowiedniego dla niego trybu życia, było jednocześnie jego codziennym szkoleniem na przyszłość. Jak ważna była świadomość kuracjuszy, co do utrzymania zdrowia poprawionego w uzdrowiskach po powrocie do domu świadczy fakt, że w 1923 г., a więc w czasach największego rozwoju kosowskiej lecznicy, na łamach „Polskiej Gazety Lekarskiej” i czasopisma „Zdrowie”, dr Tarnawski wystąpił z projektem utworzenia w polskich uzdrowiskach „hygjenicznych uniwersytetów powszechnych”, czyli kursów, które miały być prowadzone w formie wykładów, na które pacjenci mieli uczęszczać w trakcie turnusu. Proponował także powołać Towarzystwo Przyjaciół Zdrowia, które by promowało higienę życia domowego i publicznego. Niestety żaden z tych pomysłów nie został zrealizowany.

Apolinary Tarnawski od początku swej pracy był zwolennikiem naturalnych metod leczniczych, a leki aplikował tylko w ciężkich przypadkach, bo jak mówił „lekarstwo jest lewarem, który pozwala wozowi ruszyć, jeśli ugrzązł w błocie. Dalej musi jechać o własnych siłach”. Wśród chorób, w których spodziewano się poprawy po pobycie w lecznicy dr. Tarnawskiego były głównie przewlekłe schorzenia, tj. zła przemiana materii (otyłość, cukrzyca, miażdżyca) i związane z nią dolegliwości artretyczne i reumatyczne (skaza moczanowa) oraz choroby układu nerwowego (neurastenie, migreny, nerwice, pląsawica). Wśród wskazań do leczenia była też choroba Basedowa, choroby przewodu pokarmowego (żołądka i jelit) i jamy brzusznej (atonia, żółtaczka), choroby kobiece, choroby układu oddechowego, choroby skórne (łuszczyca, wypryski), choroby układu krążenia i serca (lekkie), żylaki, niedokrwistość, żółtaczka, białkomocz, zatrucie rtęcią, nikotyną, krzywica u dzieci. Nie przyjmowano chorych z gruźlicą płuc, z chorobami zakaźnymi, gorączkujących, obłożnie i umysłowo chorych oraz z padaczką.

Przed wybuchem drugiej wojny światowej rozwój Zakładu Przyrodoleczniczego w Kosowie osiągnął najwyższy pułap. Tarnawski planował swój Zakład przekształcić w szkołę tzw. janczarów zdrowia. Zakład miał początkowo utrzymywać szkołę do czasu, gdy osiągnie samowystarczalność. Miała to być przyrodolecznicza szkoła wychowania dla słabowitej młodzieży przy Zakładzie, z naciskiem na obowiązkową dietę jarsko-mleczną, ćwiczenia ciała (gimnastyka zwykła i oddechowa, hydroterapia, wycieczki, gry, zabawy), pracę w ogrodzie. Niestety wybuch wojny udaremnił te plany.

Jak wynika z przedstawionych informacji, na przełomie XIX i XX w. coraz więcej ludzi przekonywało się, że słońce, powietrze, woda i ruch mają duże znaczenie, a czasami mogą zastąpić najlepsze leki. Koncepcja zbliżenia bezpośredniego do natury nie była celem samym w sobie, lecz jedynie środkiem, prowadzącym z jednej strony do zdobycia jak największej sprawności fizycznej, z drugiej zaś wpływała pozytywnie na psychikę i układ nerwowy człowieka współczesnego, zamkniętego w ciasnych murach miasta, w tzw. pędzie życia.  Doktor A. Tarnawski był niewątpliwie prekursorem nowoczesnego przyrodolecznictwa, profilaktyki zdrowotnej i fizjoterapii geriatrycznej w Polsce. W oparciu o doświadczenia wyniesione z zagranicznych podróży naukowych, własną wiedzę i doświadczenie opracował oryginalną metodę, którą z powodzeniem stosował we własnej lecznicy w Kosowie. Jej założenia okazały się ponadczasowe i pomimo upływu wielu lat nie straciły na aktualności.

Mariusz Migała, Beata Skolik, Sławomir Jandziś